Stworzenie strefy gospodarczej, na terenie której powstałyby zakłady pracy zatrudniające mieszkańców Szydłowca i okolic, to – jak twierdzi Marek Plewa, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej, priorytet dla obecnego samorządu. W celu weryfikacji potrzeb społecznych, w trakcie opracowywania jest Strategia Rozwoju Gminy.
TYGODNIK: Od połowy sierpnia mieszkańcy Szydłowca wypełniając anonimową ankietę mogą zgłaszać uwagi i postulaty do Strategii Rozwoju Gminy na lata 2015-2025. Pana zdaniem tworzenie takiego dokumentu ma sens, jeśli pojawiają się opinie, że coraz mniej osób interesuje się losem naszego miasteczka?
M. PLEWA, WICEPRZEWODNICZĄCY RM W SZYDŁOWCU: - Jestem jak najbardziej za jej stworzeniem. Dlaczego? Sam dokument to jedno. Drugie to potrzeby ludzi, od których samorząd nie może przecież uciec. Radni nie mogą się kierować tylko swoją wiedzą, ale przede wszystkim wsłuchiwać w głos społeczeństwa. Ludzie muszą się wypowiedzieć. Liczę na to, że Strategia zostanie przyjęta i stanie się wyznacznikiem naszego działania na najbliższe lata. Gmina Szydłowiec nie jest bogata. Na realizację wszystkich potrzeb nie może sobie pozwolić. Z czegoś musimy zrezygnować, a skupić się na najistotniejszych.
Czyli jakich?
- Nie moją rolą jest to, aby określać najpilniejsze potrzeby. Wyniknie to po stworzeniu Strategii. Będzie dokumentem stworzonym z wniosków społeczeństwa. Nad dokumentem pochyli się zapewne burmistrz i Rada Miejska. Nie mam zamiaru być wyrocznią i mówić w tym momencie czy ważniejsze są potrzeby X czy Y. Rolą przedstawicieli samorządu będzie wybranie najistotniejszych dla Szydłowca i ludzi z nim związanych. W mojej ocenie jest jeszcze wiele dziedzin życia do poprawki, takich jak turystyka czy przedsiębiorczość. Musimy wiedzieć, w co inwestować, jakie grunty przygotować pod udostępnienie ich dla potencjalnych inwestorów lub strefę przemysłową. W Strategii powinny znaleźć się również remonty placówek oświatowych. A nierzadko są to przecież spore wydatki.
Jako radni rozmawiacie z mieszkańcami i nie wierzę w to, że nie macie wiedzy co ludzi boli w Szydłowcu najbardziej.
- Wbrew pozorom i temu co pan twierdzi, mieszkańcy Szydłowca nie za bardzo zaangażowali się w życie samorządu.
Dlaczego?
- Mam wrażenie, iż tym co dzieje się w mieście interesuje się dosłownie garstka osób. Większość negatywnie ocenia to co robimy. Psioczy, że władza widzi tylko siebie. Ale nie tędy droga. Najlepiej siedzieć w wygodnym fotelu, założyć ciapki na nogi i marudzić. Zamiast brać się ostro do roboty. Aktywnych i młodych ludzi, którym chce się cokolwiek robić dla miasta jest niewielu. Nie ma sensu wymieniać ich nazwisk, ale większość pewnie wie o kim mówię. Wystarczy wejść na fora internetowe i poczytać opinie. Dowiemy się mnóstwa ciekawych rzeczy. Sam fakt, że takowe fora powstają winno dawać do myślenia. Okazuje się, że są ludzie zatroskani o naszą gminę.
Strategia jak czytamy w ogłoszeniu ma dotyczyć "wskazania właściwych kierunków działania samorządu na rzecz społeczności lokalnej w zakresie problemów społecznych i obrania właściwego kierunku rozwoju gminy". Pana zdaniem zda egzamin?
- Nie ma innej opcji. Do końca naszej kadencji pozostały 3 lata. Dziś nie wiemy co stanie się po tym okresie. Kto po nas przyjdzie i kto obejmie władzę w Szydłowcu. Dziś nie wiemy czy polityka prowadzona przez obecny samorząd będzie kontynuowana. Strategia musi wyznaczyć działania na dłuższy czas. To co dla nas jako Rady i społeczeństwa jest istotniejsze. Plany są ambitne, bo zakładają m.in. pracę nad zalewem czy stworzeniem wspomnianej strefy gospodarczej. Strefa ma być terenem, na którym ulokowałyby się zakłady pracy. Wiemy już gdzie takowa miałaby powstać. Problemem dla gminy jest stosunkowo mała ilość gruntów należących do Szydłowca. To zaledwie kilka procent. Samorząd musi postarać się by odkupić je od prywatnych właścicieli.
Nie będzie to łatwe.
- Zdajemy sobie z tego sprawę. By inwestować musimy mieć na czym. To podstawa. Koszt takiej operacji jak pan się domyśla, nie jest mały. Musimy wybrać najbardziej optymalne rozwiązanie. Być może w grę wchodziłaby zamiana gruntów na inne? Nie wiemy czy w ciągu 3 najbliższych lat taka operacja się powiedzie. W tym kierunku należy iść. Szydłowiec nie jest właścicielem terenów przemysłowych. Miasto bez miejsc pracy nie będzie w stanie się rozwijać. a wręcz przeciwnie, pójdzie w dół. Nie możemy dopuścić do stagnacji.
Prawda jest taka, że problem bezrobocia i miejsc pracy nie pojawił się nagle. Mówiło się o nim od lat.
- Kiedyś w końcu, ktoś musi o tym poważnie myśleć. W poprzedniej kadencji skupiliśmy się na rewitalizacji miasta. Poszło na to mnóstwo pieniędzy, przez co Szydłowiec zadłużył się. Z jednej strony miasto wygląda pięknie, z drugiej nie załatwi wielu innych spraw.
W jaki sposób ściągnąć przedsiębiorców do Szydłowca by ci stworzyli miejsca pracy?
- Jednym ze sposobów są ulgi podatkowe dla firm. Rada Miejska jakiś czas temu przyjęła uchwałę, która daje burmistrzowi zielone światło w rozmowach z inwestorami i pozwala zwolnić z podatku nowe przedsiębiorstwa, które zdecydują się lokować pieniądze w Szydłowiec. Tworząc oczywiście miejsca pracy. Własnymi kontaktami, a także poprzez wizyty zagraniczne można rozmawiać o nawiązaniu współpracy gospodarczej.