- Tak naprawdę akcja wymierzona była w panią wójt, a mnie dostało się rykoszetem – podkreśla w rozmowie z TYGODNIK-iem Jan Gula, były już sekretarz gminy Jastrząb (powiat szydłowiecki), który w związku ze sprawą, mającą charakter korupcyjny kilkanaście miesięcy temu został zawieszony w czynnościach służbowych. Jak z perspektywy czasu podchodzi, do tego co stało się jesienią 2012 r.?
TYGODNIK: Jeszcze do niedawna należał pan do grona urzędników w gminie Jastrząb, którzy mogli się pochwalić jednym z najdłuższych stażów pracy. Gdyby nie sprawa, która ujrzała światło dzienne w 2012 r. nadal pracowałby pan w UG?
J. GULA, BYŁY SEKRETARZ GMINY JASTRZĄB: - Trudno odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Faktem jest, że z gminnym samorządem związany byłem przez ponad 11 lat. W międzyczasie pełniłem funkcję przewodniczącego Rady Powiatu, w trzech kadencjach byłem radnym powiatowym. Łącznie w samorządach na terenie powiatu szydłowieckiego spędziłem blisko 30 lat. Jak będę wspominał ten czas? Z pewnością pozytywnie. Z pokolenia na pokolenie widać, iż społeczeństwo nastawione jest do zmian. Ludzie są bardziej otwarci niż kiedyś. W życiu bywa jednak z tym rożnie. Raz lepiej, raz gorzej.
W ciągu ostatnich lat miał pan okazję współpracować z panią wójt. Ostatnie wybory samorządowe, spowodowały, że doszło do zmiany i na tym stanowisku. Jak ocenia pan roszadę?
- Moim zdaniem, to pozytywna zmiana. Nie mogę oczywiście negować tego, co udało się zrobić poprzednim włodarzom Jastrzębia. Zarówno pani wójt jak i Radzie Gminy. A wykonano sporo. Warto w tym miejscu wymienić choćby takie inwestycje jak zbiornik w Jastrzębiu. Pozytywów też trzeba szukać i umieć je dostrzec. Nie można patrzeć na świat tylko i wyłącznie przez pryzmat złych rzeczy. Na plus zmienił się także teren przy Urzędzie Gminy. Nowy błysk odzyskały budynki, które udało się wyremontować. Z pewnością nie były to stracone lata. To czego mogliśmy dokonać, dokonaliśmy. Nowy wójt gminy, jest otwarty na pozyskiwanie funduszy z Unii Europejskiej. Stara się iść z duchem czasu i nie zasypia gruszek w popiele.
Pana zdaniem, przez ostatnie lata kwestia pozyskiwania pieniędzy unijnych w gminie Jastrząb – mówiąc trywialnie – kulała?
- Kulała to może złe słowo. Faktem jest, co czym zapewne mieszkańcy wiedzą, że były inne możliwości pozyskiwania pieniędzy z UE. Teraz pewne furtki są zdecydowanie bardziej otwarte niż w przeszłości. Z tego trzeba się tylko i wyłącznie cieszyć. Dla samorządów nastał zdecydowanie lepszy czas. Owszem, środki można było pozyskiwać, ale nie w takim stopniu jak dziś. Wnioski przechodziły przez Urząd Marszałkowski. Unia otworzyła się na takie kraje jak Polska. Pole do podpisu jest znacznie szersze. Klimat sprzyja. W Urzędzie Gminy stworzona została odpowiednia komórka zajmująca się pozyskiwaniem pieniędzy z zewnątrz. Nowy gospodarz doskonale zdaje sobie sprawę z tego, w jakim kierunku trzeba podążać. Czuje temat. Jest działaczem społecznym, posiada bogate doświadczenie również jako samorządowiec. Dzięki niemu taka organizacja jak wspólnota w Gąsawach Rządowych pozyskała wiele. Dla swojej miejscowości zrobił bardzo dużo. Teraz ma szansę wykazać się jako wójt.
Gdyby udało się cofnąć czas, co zmieniłby pan w samorządzie?
- Nie jest łatwo powiedzieć od razu, co można by poprawić, co ulepszyć, a co jeszcze zmienić. Nie tylko ja, ale także osoby z którymi przychodzi mi rozmawiać twierdzą, że można było zrobić więcej. Czasu nie da się już jednak cofnąć. Przekreślać nie ma sensu nikogo. Rolę sekretarza gminy można porównać do rozgrywającego na piłkarskim boisku. To prawa ręka trenera. Sekretarz ma nad sobą zwierzchnika w osobie wójta. Może mu doradzać, jednak w zasadniczej kwestii musi realizować jego program. Nie można zapominać także o uwarunkowaniach finansowych gminy w jakiej się pracuje. Czynniki zewnętrzne i wewnętrzne pozwalają podejmować decyzje. Ale nie są one łatwe.
Przez dwa lata był pan wyłączony z pracy w samorządzie. Wraca pan jeszcze do tej sprawy, czy jest to już rozdział zamknięty?
- Mimo woli, ale staram się nie wracać do tej sprawy. Traktuję to jako epizod. Tak jakby człowiek poślizgnął się na skórce od banana. Nie skorzystałem na tym ani ja, ani pani wójt. Zostaliśmy wmontowani w sprawę mającą podłoże korupcyjne. To nic innego jak głupota. Znalazł się człowiek, który przekazał pieniądze na festyn, a zrobiono z nas aferzystów. Później musieliśmy udowadniać, że nie mamy garba.
Pana zdaniem ktoś wykorzystał sprawę politycznie, by odsunąć panią wójt i ówczesnego sekretarza z zajmowanych stanowisk?
- Jestem pewien, iż znajdą się takie osoby, którym zależało na tym, by na kluczowych stanowiskach w gminie doszło do zmian. Imion ani tym bardziej nazwisk nie mam jednak zamiaru wymieniać. Nie o to w tym wszystkim chodzi. Żal na pewno pozostał. Znam te osoby, ale boksować się z nimi nie mam zamiaru. Już nieoficjalne informacje jakie miałem, wskazywały iż bardziej zależało komuś na wymianie wójta. Spiskowano na ten temat. Mnie dostało się rykoszetem. Bezpośrednio ta sprawa nie miała uderzyć we mnie. Pewne rzeczy mogły potoczyć się w innym kierunku. Komuś zależało na przejęciu władzy. A co za tym idzie na pieniądzach. Jedno jest z drugim powiązane. Na przeszłości się nie koncentruję. Na moje miejsce jest nowa pani sekretarz – Anita Gołosz. Mam akurat tę satysfakcję, iż podobnie jak ona również byłem przewodniczącym Rady Powiatu. Urząd odwiedzam, przekazując obowiązki. Co prawda pracownicy mieli przydzielone zadania, ale wszystko musi mieć ręce i nogi. Tak by szło w odpowiednim kierunku. Pani Anita jest młodą osobą, która z pewnością poradzi sobie na stanowisku sekretarza gminy.
Nie będzie pan tęsknił na emeryturze za pracą w samorządzie?
- Mam co robić. Na brak zajęć z pewnością nie będą narzekał. W Śmiłowie utworzono specjalną placówkę, dla dzieciaków niepełnosprawnych. Służę pomocą, dobrą radą i swoim doświadczeniem. Na zasadzie koleżeńskiej, partnerskiej. Mam sentyment do tej placówki, którą budowano w czynie społecznym. Jestem w swoim żywiole.
Czy wiesz, że...
Sekretarz gminy Jastrząb Jan Gula, w 2014 r. postanowieniem Sądu Rejonowego w Przysusze, zamiejscowy Wydział Karny w Szydłowcu został przywrócony do pracy. Środek zapobiegawczy w postaci zawieszenia w czynnościach służbowych zastosowany był w październiku 2012 roku, na wniosek Prokuratury Rejonowej w Przysusze Ośrodek Zamiejscowy w Szydłowcu. Przywrócenie do pracy w styczniu 2014 r. uzyskała także wójt gminy, wobec której toczyło się postępowanie w tej samej sprawie o charakterze korupcyjnym.
Komentarze opinie