Reklama

Miłością do walki zarażają innych

- Na treningach zdarzają się i takie sytuacje, że dzieciaki chcą zostać dłużej i ćwiczyć. Mają świetne podejście. U nich na pierwszym miejscu jest kumite – przyznaje Mariusz Szymkiewicz, trener, sensei Szydłowieckiego Klubu Karate Kyokushin MUSHIN. Jak stowarzyszenie radzi sobie na lokalnej mapie?


TYGODNIK: W eliminacjach do mistrzostw Europy juniorów i kadetów miała wziąć udział dwójka zawodników waszego klubu – Piotr Wiśnios a także Wojciech Dobrzański. Co stanęło na przeszkodzie w tym by wspomnianej dwójce udało się sięgnąć po przepustki do jednej z ważniejszych w tym roku imprez?

M. SZYMKIEWICZ, TRENER SZYDŁOWIECKIEGO KLUBU KARATE KYOKUSHIN: - Pierwszy z wymienionych zawodników miał wielkiego pecha. Doznał poważnej kontuzji (złamanie nogi – przyp.red.). Doszliśmy do wniosku, iż jest za wcześnie. Co do Wojtka, pod dużym znakiem zapytania była jego dyspozycja. Naszym zdaniem nie był jeszcze odpowiednio przygotowany by zmierzyć się z tak poważnym wyzwaniem, jakim był start w ME. Z kolejnymi występami trzeba poczekać do września. Co nie zmienia faktu, iż do tego czasu nie będziemy nic robić. Drugie półrocze obfitować będzie w starty. Jesienią zapowiadają się wielkie emocje. Kilka dni temu wróciliśmy z obozu szkoleniowo-wypoczynkowego w Olsztynie. Na mazurach przebywaliśmy przez tydzień. Łącznie ponad 60 osób, w tym 40 trenujących. Za kilkanaście dni nasi starsi reprezentanci wezmą udział w zgrupowaniu w Kielcach.

Jakie cele wyznaczyliście sobie na drugą odsłonę sezonu 2016?

- Uwaga skupiona będzie głównie na kolejnych turniejach, jakie znajdują się w kalendarzu imprez. W październiku wybieramy się do Końskich, pod koniec roku chętnie odpowiemy na zaproszenie Sebastiana Kozła, senseia ze Starachowickiego Klubu Karate Kyokushin. Na wszelkie propozycje jesteśmy otwarci. Zawsze w miejscach do których się udajemy, jesteśmy mile przyjmowani. Jestem pewien, że to nie zmieni się. Karate to nie tylko sportowa rywalizacja, ale przede wszystkim poszanowanie do przeciwnika. Z różnych klubów otrzymujemy maile z zaproszeniami. Na ile pozwalają klubowe fundusze jedziemy. Do końca br. w grę z pewnością wchodzą turnieje ogólnopolskie.

Wspomniał pan o pieniądzach. W takim miasteczku jak Szydłowiec z pewnością nie jest łatwo konkurować z innymi dyscyplinami. Prym wiedzie piłka nożna na czele z Szydłowianką oraz Victoria Szydłowiec, klub w którym postacią numer jeden jest Paweł Surdy.

- Szydłowiec to małe miasteczko. Mamy świadomość tego, że najbardziej wspieramy jest futbol, czyli dyscyplina która po Euro 2016 i dobrym występie reprezentacji Polski zyskała jeszcze bardziej na popularności. Fajnie, że oprócz piłki takie dyscypliny jak kickboxing czy karate dobrze sobie radzą. W naszym przypadku z finansami nie jest źle. Można powiedzieć, że temat jest ogarnięty (śmiech). Utrzymujemy się ze składek. To co nam zostanie przeznaczamy na wyjazdy na zawody, noclegi. Spokojnie dajemy radę.

Wasza działalność na szydłowieckim rynku została dostrzeżona.

- Przede wszystkim przez sponsorów. Pod koniec roku szkolnego pojawił się temat zakupu ringu. Praktycznie został już gotowy. Właśnie dzięki tym środkom udało się zrobić kolejny krok naprzód. Dzieciaki będą mieć frajdę. Dla nich będzie to atrakcja. Dajemy radę, choć wiemy iż nie jest łatwo. Na takie miasteczko jak Szydłowiec grupa ponad 100 osób trenujących to dużo. Prężnie działa także nasza filia w Orońsku, gdzie trenuje ok. 30 miłośników sportów walki.



Czy wiesz, że...
Szydłowieccy karatecy stoczyli emocjonujące pojedynki podczas Ogólnopolskiego Turnieju w Sandomierzu. Turniej odbywał się na hali sandomierskiego MOSiRu i zgromadził 190 zawodników. Sędzią głównym był Shihan Remigiusz Karpiński 5 Dan. Do Szydłowca przywieźli aż 7 medali, w tym 2 złote, 2 srebrne i 3 brązowe.



 
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Szydlowiecki.eu




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do