Reklama

W majestacie prawa pokonał urzędniczą machinę

Biurko, notes, kartki papieru, długopis. I sterta dokumentów. Dla kojarzonego w Szydłowcu z zamiłowania do szachów, Mariana Frąka pokój w mieszkaniu to warsztat pracy. Zamyka się w nim, w ciszy i skupieniu rozpoczyna walkę nie tylko z czasem, ale – jak podkreśla dla TYGODNIK-a – z molochem o nazwie: Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

- Problem z jakim się zmagam dotyczy uzyskiwania świadczeń osób niepełnosprawnych. Jednak takich, które są niezdolne do pracy. Zdanych samych na siebie. Często pozostawionych bez środków do życia – rozpoczyna przedstawiciel i założyciel stowarzyszenia osób niepełnosprawnych w Szydłowcu.

Powstało w 1994 r. W 2003 r. to samo stowarzyszenie założyło warsztaty terapii zajęciowej, działające do dziś. Pod jego opieką znajduje się ok. 50 osób z niepełnosprawnością. - Prawo w Polsce jest jednoznaczne w takiej sytuacji. Można otrzymać rentę socjalną, która na dziś wynosi niewiele ponad 600 zł. Od tego odprowadzany jest podatek, składka zdrowotna. Dla kogoś, kto nie jest w stanie uzyskiwać środków do życia lub pracować, 600 zł to kropla w morzu potrzeb. Co za nie możemy zapłacić? Rachunki za mieszkanie, wyżywienie, kupić leki czy załatwić rehabilitację – wylicza Frąk.

Rentę socjalną daje ZUS. Pod warunkiem, iż jest się osobą całkowicie niezdolną do pracy. Musi ją powodować dysfunkcja, która powstała w okresie do 18 roku życia. W okresie dzieciństwa, nie dorosłości. Na czym polega rola Mariana Frąka? - W przepisach pojawiała się słowo "jakiejkolwiek" pracy. Słowo daje różnym interpretatorom, tzw. lekarzom-orzecznikom z ZUS lub biegłym sądowym możliwości swobodnego poruszania się. To furtka, którą wspomniane osoby starają się wykorzystywać – tłumaczy rozmówca TS. - Wszystko sprowadza się do tego, by ZUS nie przyznawał świadczeń. Nikt osób niepełnosprawnych, w walce z urzędniczą machiną nie chce bronić. Ja podejmuję się takich zadań. Zawodowi prawnicy nie podejmują się tego typu spraw, twierdząc iż z góry stoją na straconej pozycji – dodaje.

Po 6 latach...


Ostatnią sprawą, którą Frąk prowadził a tyczyła się niepełnosprawnego mieszkańca Szydłowca zakończyła się kilka dni temu. Happy endem, zarówno dla samego zainteresowanego jak i reprezentującego jego interesy przed sądem Frąka. 35-letniemu podopiecznemu warsztatów terapii zajęciowej, walkę udało się zatem wygrać. - W sądach spędziłem blisko 6 lat. Ostatnim szczeblem, jaki spróbowaliśmy pokonać był Sąd Apelacyjny w Lublinie. 27 lipca to symboliczna data. Do Polski na Światowej Dni Młodzieży przyjechała głowa kościoła katolickiego. Być może ktoś z góry nad nami czuwał – nawiązuje Frąk, który występował jako pełnomocnik wspomnianego stowarzyszenia z wyboru.

Jak do tej pory, jako pełnomocnikowi udało mu się wygrać trzy podobne sprawy. Dwie dotyczyły chłopców z warsztatów terapii zajęciowej w Szydłowcu, jedna w której główną rolę odegrał mieszkaniec sąsiedniego powiatu. - Orzecznicy i ZUS zachowują się wielokrotnie w sposób skandaliczny. Odmawiają niepełnosprawnemu prawa do istnienia. A czasami, kiedy mamy do czynienia ze świadczeniem okresowym, cudownie uzdrawiają. To problem nie tylko w skali naszego powiatu, ale także w skali kraju. Z jednej strony nie ma pracy dla takich osób, z drugiej odmawia im się świadczeń. To upokarzanie ludzi do granic możliwości – zaznaczył nasz rozmówca.

Frąk nie mógł pogodzić się z orzecznictwem, biegłego lekarza z Kielc. - Stwierdził, iż jeśli ten człowiek nie może chodzić, może pracować na siedząco – powiedział. Co okazało się kluczem do wygrania sprawy? - Z wykształcenia jestem nauczycielem matematykiem, ale przez ponad 20 lat pracowałem jako policjant. Zajmowałem się prawem karnym. Po pierwszej sprawie, w jakiej mnie poproszono o pomoc zdobyłem doświadczenie. Od orzeczników, którzy czasami nie potrafią logicznie myśleć, nauczyłem się wiele. W każdą ze spraw zagłębiałem się. Przed sądem musiałem udowodnić, iż mężczyzna jest trwale niezdolny do pracy, a wada pojawiła się w czasie kiedy nie miał skończonych 18 lat. Był to najtrudniejszy element. Odwołałem się do świadków, mnóstwa osób. Trwało to 6 lat. System polski nadaje się do wymiany – twierdzi Frąk.

35-latkowi ZUS odmawiał płacenia świadczenia. - Najczęściej mamy do czynienia z osobami niepełnosprawnymi, które są na utrzymaniu rodziców. A ci jak wiadomo, nie są wiecznie. Rodzice umierają, a zostaje człowiek, który z jednej strony nie może podjąć pracy. Z drugiej odmawia mu się świadczeń – opowiada nasz rozmówca.

W sprawie, którą wygrał w lipcu br. dużo do powiedzenia miał Sąd Okręgowy w Radomiu. O wydziale pracy, gdzie toczyło się postępowanie, Frąk nie ma jednak dobrego zdania. - Znam podejście wielu osób, którym przyszło walczyć z urzędnikami. Często nie mają już siły i wystarczającej energii do dalszego działania. Po ponad 5 latach sprawa była wygrana, ale w międzyczasie doszło do zmiany w strukturach sądowych. ZUS, kiedy przyszło mu płacić pieniądze odwołał się do Sądu Apelacyjnego w Lublinie. Dopiero tedy wyrok uprawomocnił się. Tym samym apelacja ZUS-u została oddalona – uzupełnia.

Sąd Apelacyjny ostatnią instancją


W innych przypadkach to Sądy Apelacyjne stawały dopiero po stronie pokrzywdzonych przez los. - Wsłuchując się w wypowiedzi orzeczników, czasami mam wrażenie, czy osoba chora cokolwiek dla nich znaczy? Takich spraw jest masa. Każdego dnia to mieszkańcy skarżą państwo. Do tego potrzebny jest niezawisły sąd, który musi rozstrzygnąć spór pomiędzy obywatelem niepełnosprawnym a państwem. Niektórzy tego nie rozumieją – przyznaje Frąk. Dla niego starcie z ZUS-emm to walka z wiatrakami.

- Niepełnosprawni w Polsce nie mają łatwego życia. Nie ma zbyt wielu zakładów pracy chronionej, w których mogliby znaleźć zatrudnienie. A tych w naszym kraju jest ich znacznie więcej – twierdzi Frąk.

Za swoją pomoc, nie bierze pieniędzy. - Działam w ramach stowarzyszeń na rzecz osób niepełnosprawnych. Moja pozycja w sądzie, w momencie kiedy występuję jako pełnomocnik jest silna. Rodziny osób niepełnosprawnych borykają się z problemami natury finansowej. Nie mają pieniędzy nawet na wyjazdy do sądów. Robię to z miłości do osób niepełnosprawnych – powtarza.



Czy wiesz, że...
Marian Frąk jest również członkiem Polskiego Związku Emerytów i Rencistów Inwalidów. W sądzie często występuje jako przedstawiciel dwóch organizacji pozarządowych.



 
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Szydlowiecki.eu




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do