Śmiało można go zaliczyć do grona najbardziej doświadczonych zawodników Szydłowianki Szydłowiec. W klubie z ul. Targowej jest od ponad 5 lat i bez wątpienia, jego trafienia do siatki rywali nie pierwszy raz zresztą ratowały skórę zespołowi. Podobnie było podczas inauguracji IV ligi mazowieckiej, kiedy team prowadzony przez trenera Andrzeja Koniarczyka podzielił się punktami z Pilicą Białobrzegi. Autorem gola na 2:2 był Damian Szyszka, który zachował zimną krew i strzałem z 11 metrów pokonał golkipera gości.
TYGODNIK: W internecie od kilku dni krąży nagranie z ostatniego fragmentu spotkania 1. kolejki z Pilicą Białobrzegi. Spodziewałeś się tak szalonej i spontanicznej radości kibiców Szydłowianki po golu, dzięki któremu wywalczyliście pierwszy punkt w nowym sezonie?
D. SZYSZKA, SKRZYDŁOWY SZYDŁOWIANKI SZYDŁOWIEC: - Czy szalonej i spontanicznej? Nasi fani, zawsze tak reagują kiedy trafiamy do bramki przeciwników. To normalne. Zaskoczony takim obrotem sprawy nie jestem. Remis, który uratowaliśmy w takich a nie innych okolicznościach to dobry wynik. Na pewno nie czuję się bohaterem meczu. Zrobiłem to, co do mnie należało. Do egzekwowania jedenastek jestem wyznaczony jako pierwszy. Na razie passa jest dobra. Z karnych się nie mylę i oby zostało tak do końca sezonu. Po remisie dostaliśmy dużego kopa. Tym bardziej jeśli weźmie się pod uwagę fakt, iż musieliśmy odrabiać straty. Do ostatniego gwizdka arbitra trzeba było zachować nerwy na wodzy i spokój. Mieliśmy świadomość tego, że Pilica Białobrzegi, która jeszcze kilka miesięcy temu rywalizowała w III lidze, do Szydłowca przyjedzie jak po swoje. Tanio skóry jednak nie sprzedaliśmy. To rywal był faworytem. Nie tylko zresztą tego meczu. To zespół, który wymieniany jest w gronie ekip, które bić się będą o awans.
Punkt na inaugurację piłkarskiej jesieni, to tylko przedsmak tego, na co wkrótce będą mogli liczyć fani Szydłowianki?
- Mamy taka nadzieję, choć nie będzie o to łatwo. Punkt to dobry prognostyk na to co dziać się będzie w pierwszej odsłonie sezonu. O remisie musieliśmy jednak szybko zapomnieć. To tylko i aż piłka nożna. Za chwilę ktoś może nas sprowadzić na ziemię. a nikt z zarówno zawodników, jak i sztabu szkoleniowego tego nie chce. Koncentrujemy się na kolejnych pojedynkach. Porażki – a takie trzeba oczywiście wkalkulować – będą dla nas nauczką na przyszłość. Każdy mecz jest inny.
Spotkaniem z Pilicą zapracowaliście na miano drużyny z charakterem?
- Punkt wyrwaliśmy rywalowi z gardła. Charakter i ambicja to drugie imię Szydłowianki. W tym co mówię nie ma przypadku. Takich meczów jak z Pilicą było więcej. Wielokrotnie udowadnialiśmy, iż nie można nas przedwcześnie skreślać. Podejrzewam, że w kolejnych może być podobnie. Pod względem piłkarskim jesteśmy na pewnym poziomie. Ale nigdy nie odpuszczamy i nie odstawiamy nóg. Wielka w tym zasługa trenera Koniarczyka, który zaszczepił w nas wspomniany charakter. U obecnego szkoleniowca Szydłowianki jest na pierwszym miejscu. Nim się kierujemy. Wierzę, że ambicji i charakteru nigdy nam nie zabraknie.
Oprócz Pilicy, faworytów do czołowych miejsc jest jednak znacznie więcej. Przed rozpoczęciem rundy jesiennej wiele mówiło się o Broni Radom czy Victorii Sulejówek. O waszej drużynie zdecydowanie mniej. Dla Szydłowianki to atut?
- Każdy z IV-ligowych zespołów przystępuje do rywalizacji nie po to by przegrywać i tracić punkty. Czołowe ekipy poprzedniego sezonu mają swoje ambicje. Szydłowianka woli zaatakować z tylnego siedzenia. Ligę znamy jak własną kieszeń. Najtrudniej będzie w meczach z drużynami z regionu radomskiego. Większość z zawodników zna się i nikt nie ma zamiaru odpuszczać. Kiedyś grali razem, teraz grają przeciwko sobie. Orzeł Wierzbica czy Oskar Przysucha zapewne będą chciały pokazać się z jak najlepszej strony. Największe apetyty kibice ostrzą sobie na starcie z radomską Bronią. Derby jak wiadomo rządzą się swoimi prawami. Jeśli od początku nie pokażemy im, kto rządzi w Szydłowcu, rywale mogą rozwinąć skrzydła. A nie o to nam przecież chodzi. Jeśli od początku zagramy twardo, przeciwnik będzie mieć twardy orzech do zgryzienia.
Komentarze opinie