- Na chwilę obecną, prowadzone przez nas postępowanie, toczy się w sprawie. Nie przeciwko komuś – tłumaczył w minionym tygodniu Cezary Molenda, kierownik ośrodka zamiejscowego Prokuratury Rejonowej w Przysusze z siedzibą w Szydłowcu. Narkotykowa bomba, o której głośno stało się nie tylko w lokalnych mediach wybuchła na początku sierpnia. Wtedy to funkcjonariusze Komendy Powiatowej Policji w Szydłowcu zlikwidowali plantację 3,5 tysiąca krzewów konopi indyjskich. Wartość narkotyku, który można by było uzyskać z tej uprawy, oszacowano na - bagatela - kwotę ponad 3 mln zł.
- Na ślad nielegalnej plantacji konopi policjanci wpadli całkiem niedawno. Według informacji, które zdobyli mundurowi, nielegalna uprawa miała być prowadzona na polu z bobikiem czyli paszą służącą do karmienia m.in. koni – poinformowała sierż. Marlena Skórkiewicz, oficer prasowy KPP Szydłowiec. Plantacja – jak podkreśla - liczyła ponad 3,5 tysiąca sztuk. Były to rośliny w różnej fazie wzrostu. Wysokość sadzonek sięgała blisko 2 metrów.
- Z roślin zabezpieczonych przez funkcjonariuszy można uzyskać blisko 80 kg gotowego suszu marihuany. Czarnorynkowa wartość takiej ilości narkotyku, to kwota ponad 3 mln złotych. Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa Ośrodek Zamiejscowy w Szydłowcu – dodaje sierż. Skórkiewicz. Śledczym – jak się okazuje – udało się ustalić właściciela działki, na której posadzone były krzaki konopi indyjskich.
- Mamy już wstępne ustalenia w tej sprawie. Właściciel pola został zatrzymany i przesłuchany w charakterze świadka - mówi w rozmowie z TYGODNIK-iem prok. Molenda. I podkreśla, iż czynności ze wspomnianym mężczyzną wykonywali stróże prawa. Oczywiście na zlecenie Prokuratury, która jest gospodarzem postępowania. - Nie przedstawiono mu zarzutów. Po przesłuchaniu został zwolniony do domu – dodaje kierownik ośrodka zamiejscowego Prokuratury Rejonowej w Przysusze z siedzibą w Szydłowcu. Czy mieszkaniec naszego regionu może spać spokojnie? Niekoniecznie. Tym bardziej, że Prokuratura badać będzie wiele wątków, w tym najważniejszy.
- Z punktu widzenia postępowania, istotne jest to czy mężczyzna wiedział o prowadzonej na jego działce plantacji, czy miał świadomość, że takowa działalność zagrożona jest karą pozbawienia wolności. I czy działalność miała znamiona wskazujące na popełnienie przestępstwa – stwierdził prok. Molenda. Sprawa, o czym wspominali za pierwszym razem szydłowieccy kryminalni jest rozwojowa. Prokuratura ustalać będzie zapewne, na jaki rynek marihuana mogła trafić. - Postępowanie wszczęto w związku z art. 63 par. 3 ustawy o przeciwdziałaniu narkomani. Górna granica kara, jaka grozi za popełnienie takiego czynu wynosi do 8 lat więzienia – kończy kierownik Molenda.
Czy wiesz, że...
Co mówi artykuł 63 ustawy o przeciwdziałaniu narkomani?
1. Kto, wbrew przepisom ustawy, uprawia mak, z wyjątkiem maku niskomorfinowego, konopie, z wyjątkiem konopi włóknistych, lub krzew koki, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
2. Tej samej karze podlega, kto, wbrew przepisom ustawy, zbiera mleczko makowe, opium, słomę makową, liście koki, żywicę lub ziele konopi innych niż włókniste.
3. Jeżeli przedmiotem czynu, o którym mowa w ust. 1, jest uprawa mogąca dostarczyć znacznej ilości słomy makowej, liści koki, żywicy lub ziela konopi innych niż włókniste, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Komentarze opinie