Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Szydłowcu, zgłoszenie o znajdującej się w mieszkaniu przy ul. Zamkowej kobiecie otrzymała pod koniec sierpnia. - Z relacji osoby zgłaszającej wynikało, iż mamy do czynienia z kimś starszym, samotnym – relacjonuje Bartłomiej Wilczyński, oficer prasowy szydłowieckiej PSP. Nieobecnością 78-latki zainteresowali się mieszkańcy, którzy nie mieli innego wyjścia jak tylko powiadomić ratowników. Ci przyjechali natychmiastowo.
- Jak zwykle w takich sytuacjach liczył się czas i szybkość reakcji – powiedział rzecznik Wilczyński. Strażacy nie mieli bowiem pewności czy kobieta żyje. Dobijanie się do drzwi nie przynosiło żadnych rezultatów. Inne sposoby i jakiekolwiek próby kontaktu z seniorką również. - Strażacy zdecydowali się wówczas wejść do mieszkania przez balkonowe okno – wyjaśnia Wilczyński. Kiedy pojawili się w środku, kobieta leżała na podłodze. Ratownicy zaopiekowali się nią i udzieli pierwszej pomocy. Mieszkanka Szydłowca nie straciła co prawda przytomności, ale wymagała wsparcia.
- Na miejsce zdarzenia wezwaliśmy zespół pogotowia ratunkowego, któremu przekazaliśmy 78-latkę. Została przetransportowana do szpitala. Jej stan był stabilny. A życiu i zdrowiu nic nie zagrażało – dodaje oficer Wilczyński. Jak wynika z ustaleń stróżów prawa, przebywająca w domu samotnie kobieta weszła do łazienki. Zamknęła się od środka i straciła przytomność.
- Informacja wpłynęła do nas od powiatowego stanowiska kierowania Komendy Powiatowej PSP – powiedział Dariusz Kalita, naczelnik wydziału prewencji Komendy Powiatowej Policji w Szydłowcu. - Zostaliśmy wezwani do asysty dla strażaków. Akcja zakończyła się happy endem. 78-latce udzielona została pomoc medyczna. Kobieta jeszcze tego samego dnia została przewieziona do szpitala w Skarżysku-Kam. - dodaje doświadczony funkcjonariusz.
Do podobnej interwencji strażacy zostali wezwani dwa dni wcześniej. W Szydłowcu, przy ul. Kościuszki miała znajdować się osoba. Ratownicy tym razem do mieszkania dostali się przez okno. Oczywiście przy użyciu specjalistycznego sprzętu. M.in. w postaci drabiny. Zgłoszenie okazało się jednak fałszywe. Dlaczego? - W momencie kiedy pojawiliśmy się w mieszkaniu nie było nikogo. Potraktowaliśmy to tylko i wyłącznie jako fałszywe zawiadomienie – informuje rozmówca TYGODNIK-a. - Zawsze w takich sytuacjach to my jako pierwsi wchodzimy do mieszkania, ale posiłkujemy się asystą policjantów – dodaje.
Komentarze opinie