Zdarzenie miało miejsce tuż po godzinie 9. Gaz – jak informują ratownicy - wybuchł w tzw. letniej kuchni na posesji prywatnej. Poszkodowana kobieta trafiła do szpitala w Radomiu, stamtąd miała być przetransportowana helikopterem do lecznicy w Siemianowicach Śląskich. 70-latka doznała poparzeń około 70 procent ciała. Nikt inny nie ucierpiał w tym zdarzeniu. Strażacy przypuszczają, że gaz propan butan ulatniał się całą noc.
- Gdy domowniczka weszła do pomieszczenia, nastąpił wybuch – poinformował Bartłomiej Wilczyński, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Szydłowcu. Siła uderzeniowa wyrwała drzwi, okno, częściowo uszkodzona została także murowana konstrukcja dachu. Biegli ustalają szczegółowo okoliczności zdarzenia. - W akcji ratunkowej uczestniczyło pięć zastępów strażackich, trzy z Państwowej Straży Pożarnej oraz po jednym z jednostek ochotniczych z Orońska i Dobruta - relacjonował Wilczyński.
Na miejscu tragedii byli: wójt Orońska Henryk Nosowski oraz przewodnicząca Rady Gminy Ewelina Suligowska. W imieniu gminy zaoferowali rodzinie kobiety pomoc.
- Z pewnością poszkodowana będzie mogła liczyć na nasze wsparcie. Z informacji jakie uzyskaliśmy wynika, iż mieszka z mężem – powiedziała Alicja Figarska, sekretarz gminy Orońsko. - Na miejscu był pracownik naszego wydziału. Trzymamy rękę na pulsie i monitorujemy sytuację – dodaje rozmówczyni TYGODNIK-a. Przewodnicząca Suligowska, która była w kontakcie z rodziną 70-latki, w miniony czwartek nie miała dobrych wieści. Skala obrażeń jakich doznała poszkodowana okazała się większa, niż początkowo zakładano.
- Z informacji jakie posiadam wynika, iż kobieta ma poparzone ciało nie w 70, a 85 procentach – tłumaczy przewodnicząca Rady Gminy. - Ponieważ do eksplozji doszło w budynku gospodarczym, a nie w mieszkalnym na chwilę obecną rodzina nie wyraziła potrzeby wielkiej pomocy. Nie oznacza to jednak, że obok tej sprawy przejdziemy obojętnie – dodaje Suligowska. Wstępny scenariusz przykrego w skutkach zdarzenia zdaje się potwierdzać. Proces ulatniania się gazu z butli trwał kilka godzin. Nad ranem, kiedy kobieta weszła do budynku i zapaliła światło, doszło do wybuchu. Letnia kuchnia, jak udało nam się ustalić, zbudowana była z pustaków. Strażacy przypuszczają, że gaz musiał zgromadzić się między ścianami. Wystarczyła iskra i tragedia gotowa.
- Czekamy na wieści ze szpitala. Mamy nadzieję, że wszystko będzie O.K. - podkreśla przewodnicząca RG Orońsko. Kilka godzin później, nie miała do przekazaniach dobrych informacji. Życia 70-latki niestety nie udało się uratować. - To wielka tragedia zarówno dla rodziny, jak i jej znajomych. Procent uszkodzonego ciała okazał się zbyt duży - podkreśliła sekretarz Figarska.
Komentarze opinie