Reklama

Szydłowiec. Nasz człowiek na Litwie

Ksiądz prałat Wojciech Górlicki, pochodzący z Szydłowca otrzymał tytuł Polaka Roku 2020 Kuriera Wileńskiego. Specjalnie dla Czytelników Tygodnika rozmawiamy z księdzem o jego pracy na Litwie, powołaniu i wspomnieniach z rodzinnego Szydłowca.

Ksiądz prałat Wojciech Górlicki, proboszcz parafii pw. Św. Piotra i Pawła w Wilnie, święcenia kapłańskie przyjął w 1991 roku. Przez rok pracował w Polsce, w Ostrowcu Świętokrzyskim.

- Gratulujemy księdzu zdobytego tytułu "Polaka Roku 2020", plebiscytu organizowanego przez Kurier Wileński! Czym dla księdza jest ten tytuł?

- Zgłosili mnie do konkursu ludzie i oni na mnie głosowali, więc jest to przede wszystkim znak, że ludzie cenią i szanują to co robię, jako ksiądz. To dla mnie jest bardzo cenne, tym bardziej, że w finale znaleźli się bardzo znani ludzie ze świata polityki, kultury i oświaty. To dla mnie wielki zaszczyt i zadanie na przyszłość, aby służyć innym poprzez kapłaństwo i rozsławiać Szydłowiec w miejscach od niego dalekich.

- Od ilu lat pracuje ksiądz na Litwie?

- Na Litwę przyjechałem w 1991 roku, a więc pracuję tu już 30 lat.

- Jak wygląda życie w Wilnie?

- Wilno jest wyjątkowym miastem z pięknymi zabytkami i jest to jedno z tych miast, o których mówi się, że mają duszę. A gdy ma się świadomość, że chodzimy obok miejsc, gdzie mieszkał i tworzył Słowacki, Mickiewicz, czy Kraszewski, gdy uświadamiamy sobie, że tak niedawno chodziła tymi ulicami Święta Faustyna, czy błogosławiony Michał Sopoćko, że tu pracował św. Andrzej Bobola i Jozafat Kuncewicz, nie mówiąc już o tym, że to umiłowane miasto Marszałka Piłsudskiego, to ta wyjątkowość Wilna staje się jeszcze czytelniejsza.

- Jacy są księdza parafianie?

- W każdej parafii poznawałem nowych ludzi i z radością to mówię, że wszędzie spotykałem wspaniałych, serdecznych, gościnnych i bardzo wierzących ludzi. To właśnie oni sprawiają to, że klimat duchowy Wileńszczyzny jest taki wyjątkowy.

- Czy to pierwsza parafia u naszych litewskich sąsiadów, w której ksiądz pracuje?

- Parafia świętych Piotra i Pawła, gdzie teraz pracuję to moja czwarta parafia na Wileńszczyźnie. Zaczynałem w Ejszyszkach, później był Szumsk, gdzie w miejscowości Kowalczuki wznieśliśmy z parafianami kościół. Następnie tworzyłem nową parafię w Nowej Wilejce, czyli właściwie już w Wilnie, aż wreszcie zupełnie nieoczekiwanie od czterech lat jestem w jednym z najpiękniejszych kościołów Wilna i Europy

- Co lub kto zadecydowało o wyborze księdza drogi życiowej? Kiedy narodziło się powołanie?

- Wierzę, że Bóg mnie powołał, a odczytywanie powołania, to proces, który na pewno zaczął się w domu rodzinnym. Mama tak nas wychowywała (tata zmarł, bardzo wcześnie), że zawsze z bratem byliśmy blisko kościoła, a dzięki pracy księży przy parafii działała świetna grupa młodzieżowa. Myślę, że wielu ludzi mojego pokolenia z wdzięcznością wspomina księdza Krzysztofa Śliwaka, który mądrze się nami zajmował i umiał duchowo wspierać. Dla mnie także ważną postacią jest obecny Arcybiskup Częstochowski ks. Wacław Depo. A sam moment odczytania powołania dokonał się na modlitwie. To jest ważne, bo dziś brakuje nam modlitwy, ciszy skupienia, ciągle coś musi grać i być włączone, a więc coraz trudniej usłyszeć siebie i Boży głos w sobie. Dziś trudniej odczytuje się powołanie i tu chodzi nie tylko o powołanie do stanu duchownego, ale każde...

- Często przyjeżdża ksiądz do Polski, do swojego rodzinnego Szydłowca? Czy ma ksiądz tu jeszcze wielu bliskich?

- Niestety nie przyjeżdżam tak często jakbym chciał, co jest zrozumiałe, ale gdy tylko mam okazję wsiadam w samochód i jestem. Drogi są coraz lepsze, na granicy już się nie czeka, więc jest łatwiej niż trzydzieści lat temu. Przyjeżdżam z radością, bo tu mieszka moja Mama Irena, mój brat Paweł z rodziną i wielu moich krewnych i znajomych.

- Jakie miejsca w Szydłowcu i okolicy lub osoby wspomina ksiądz ze szczególnym sentymentem?

- Wszystkie miejsca mojego dzieciństwa i młodości: kościół św. Zygmunta, a później budowę parafii Szydłówek, do której należę, szkołę nr 1, liceum, gdzie chodziłem do ogniska muzycznego i uprawiałem sport, zamek, górę Trzech Krzyży, trudno wszystko wymienić. Gdy przyjeżdżam w rodzinne strony, lubię patrzeć na te miejsca i drogi dzieciństwa, z którymi wiąże się tak wiele wspomnień.

Rozmawiała Małgorzata Śpiewak

 

 

 

fot. parafia w w Wilnie

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Szydlowiecki.eu




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do