
Niewykluczone, że z powodu nudnego i upalnego sobotniego popołudnia, aby się trochę ochłodzić wśród zielonego listowia i zaznać emocji wysokościowej wspinaczki, kot wdrapał się na wysokie drzewo.
Tak właśnie było wczoraj, po godz. 16 przy ul. Brzozowej w Szydłowcu. Na pomoc wystraszonemu zwierzęciu wezwano strażacką ekipę... Ekipa przyjechała, bo akurat w tym czasie nie trzeba było gasić żadnego pożaru czy też "wycinać" z powypadkowych aut, zakleszczonych w nich kierowców i pasażerów.
Wdrapać się wysoko, wysoko po pniu czy też gałęziach, to dla przeciętnego kota zupełnie nic nadzwyczajnego... A dla strażaków problem, zwłaszcza gdy takie łaknące rozrywki kocisko, kiedy znajdzie się na czubku drzewa i nieopatrznie spojrzy w dół - wpada w sidła obezwładniającej paniki. I nie reaguje już na żadne prośby czy groźby, by natychmiast zeszło tym samym sposobem co weszło - na dół...
Z upływającymi minutami, sytuacja stawała się coraz mniej zabawna, zwłaszcza dla coraz bardziej wystraszonego "bohatera" sobotniego popołudnia...Rozdygotanego futrzaka trzeba było w końcu jakoś zdjąć ze "zdobytego" przez niego szczytu przy ul. Brzozowej. Ekipa z zawodowej JRG, która szybko zjawiła się na miejscu tego nietypowego dla strażaków ratowniczego zdarzenia, użyła wysokościowego podnośnika zamontowanego na podwoziu specjalistycznego samochodu.
Z nieoficjalnych źródeł dowiedzieliśmy się, że zachowanie uratowanego kota świadczyło o głęboko wyrytej w jego świadomości traumie, której przez długi czas nie da się bezpowrotnie utopić, nawet w najgłębszej misce mleka...
(Max.)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie