
Nie chcą się szczepić, nie ufają szczepionkom, ale chcą papier, który zapewni im spokój. Ludzie nielegalnie nabywają certyfikaty i paszporty covidowe oraz negatywne testy na koronawirusa. W sieci jest coraz więcej tego typu ofert. Ale czy warto tracić czas i pieniądze na uzyskanie dokumentu, przez który możemy mieć tylko kłopoty?
Zgodnie z prawem Certyfikaty covidowe, to zaświadczenia o szczepieniu przeciwko koronawirusowi. Wydają je wszystkie kraje Unii Europejskiej. W praktyce można się nim posługiwać od sierpnia. Aby zdobyć zaświadczenie, należy się zaszczepić jednym z dostępnych preparatów przeciwko koronawirusowi: jedno- lub dwudawkowym. Europejski system informatyczny bazuje na kodzie QR. Posiadając Profil Zaufany można go pobrać z systemu na smartfona lub wydrukować z aplikacji eObywatel oraz z Internetowego Konta Pacjenta. Dokument może wydać nam punkt szczepień oraz większość pracowników służby zdrowia. A od niedawna także farmaceuci. Formalnie (nie)formalne Tak wgląda formalna droga do uzyskania formalnego certyfikatu covidowego. Osoby niechętne szczepieniom, tzw. zdefiniowani antyszczepionkowcy szukają jednak różnych sposobów, dotarcia do dokumentów, które gwarantowałyby im przysłowiowy święty spokój. Okazuje się, że formalny dokument można nabyć niekoniecznie legalnymi metodami, o czym świadczą internetowe wpisy. Ponoć zdarzają się przypadki osób, które zapisują się na szczepienie, przychodzą we wskazanym terminie do punktu szczepień, ale nie są szczepione, tylko "wciągane" do systemu. Fałszywe certyfikaty w sieci Katarzyna Snochowska, dziennikarka Gazety Radomszczańskiej sprawdziła osobiście, czy łatwo dotrzeć do takiej oferty. Zajęło jej to zaledwie pół dnia. - Najpierw szukam ofert sprzedaży certyfikatu szczepienia. Nie jest łatwo. W końcu nawiązuję kontakt przez facebookowy profil "Szczepionka na Covid-19 potrzebuje wirusa SarsCov2, by manipulować DNA". W komentarzach znajduję osobę, która przesyła wiadomości w trybie prywatnym. Profil sygnowany jest imieniem i nazwiskiem. Pytam o szczepienie na papierze. Tego szukają ludzie na tym profilu. Nie chcą się szczepić, nie ufają szczepionkom, ale chcą papier, który zapewni im spokój. Najbardziej pożądaną przez nich usługą jest fikcyjne szczepienie. Znajduję osobę z imienia i nazwiska, która kontaktuje mnie z kolejną, posługującą się nickiem. Ta odpisuje mi w punktach, jak tworzenie fałszywego certyfikatu wygląda. Nazywa to "przebiegiem ewentualnej współpracy" (pisownia oryginalna): Otrzymuję od Pani dane takie jak imię, nazwisko, pesel oraz nr telefonu. Do max. 6 dni otrzyma Pani oficjalny SMS z e-zdrowie o treści mówiącej, że jest Pani zapisana w kolejce w punkcie szczepień. (Przeważnie to kwestia dwóch dni). Po otrzymaniu smsa, który dowodzi o mojej prawdomówności rozliczamy się za pośrednictwem Blik lub paysafecard za świadczoną usługę, która w tym momencie wynosi 1600 zł. Po rozliczeniu będzie już Pani w systemie co jest do sprawdzenia pod linkiem pacjent.gov.pl oraz otrzyma Pani inPostem papierowe zaświadczenia. Warunki: Każda chętna osoba musi być obywatelem Polski, a tym samym posiadać nr pesel. Każda chętna osoba musi w tym dniu przebywać w Polsce. Nie ważne w którym mieście. Osoba nie mogła być wcześniej zarejestrowana w system np. Zaszczepiona tylko jedną dawką" - opisuje K. Snochowska dodając, że w Internecie są też oferty sprzedaży zwyczajnego zaświadczenia o szczepieniu. - Ale ich kupno jest bezcelowe, gdyż wygenerowany kod QR musi zostać pozytywnie zweryfikowany w systemie i powiązany z tożsamością osoby. Nie wiemy, w jaki sposób oferent dostaje się do systemu IKP, ale musi tam wprowadzić dane.
To oszustwo i przestępstwo Tego typu przestępstwa podpadają pod oszustwa kryminalne. Dochodzi tu do fałszowania dokumentacji medycznej, w tym przypadku karty szczepień, oraz - nierzadko - przyjęcia korzyści majątkowej lub osobistej przez pracowników punktów. Sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do ośmiu lat. Sprawdziliśmy. - Takich zgłoszeń nie odnotowano w całym regionie - poinformował Kamil Tokarski, rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji w Kielcach. To, że fałszywe certyfikaty łatwo zidentyfikować, potwierdza Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji, który w rozmowie z "Rzeczpospolitą" stwierdził, że kupno zaświadczenia w Internecie mija się z celem. - Kiedy dochodzi do sprawdzenia paszportu covidowego kupionego w sieci, Straż Graniczna czy inne służby od razu widzą, że nie jest to oryginalny dokument - uważa M. Ciarka. - Nie ma w nim oryginalnych znaków, które służbom łatwo sprawdzić w aplikacji - dodaje.
*** Lek. Grzegorz Wrona, Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej W związku z docierającymi do Naczelnej Izby Lekarskiej informacjami o udziale lekarzy w wystawianiu fałszywych zaświadczeń potwierdzających szczepienia przeciwko COVID-19 oraz związanymi z tym działaniami polegającymi na niszczeniu dawek szczepionek i fałszowaniu dokumentacji medycznej w celu uzasadnienia wydania takiego zaświadczenia, Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej wskazuje, że w jego ocenie powyższe postępowanie uznać należy za przewinienie zawodowe. Lekarz albo lekarz dentysta podejmujący się takich działań, w sposób rażący narusza zasady etyki lekarskiej oraz przepisy związane z wykonywaniem zawodu. Ponadto powyższe postępowanie lekarza może stanowić przestępstwo i prowadzić do odpowiedzialności karnej. Uzyskanie wiarygodnej informacji o udziale konkretnego lekarza albo lekarza dentysty w procesie wystawiania fałszywych zaświadczeń będzie skutkować wszczęciem w takiej sprawie postępowania wyjaśniającego w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej a także zawiadomieniem właściwych organów ścigania.
ewan |
fot. pixabay |
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie