
Zdalne nauczanie dla uczniów klas starszych szkół podstawowych i szkół średnich zostało przedłużone na kolejne tygodnie. Co więcej na zdalne idą też młodsi uczniowie. Taka sytuacja jest trudna zarówno dla uczniów, rodziców, jak również nauczycieli, którzy nierzadko pracują i w szkole i w domu. Jak pracować, żeby nie zwariować? Zdania są podzielone i trudno się dziwić, bo każdy ma swój, słuszny punkt widzenia...
Po raz kolejny zostaliśmy zmuszeni do korzystania z dobrodziejstwa pracy zdalnej. W dużej mierze dotyczy to uczniów, co przekłada się na życie rodziców, nauczycieli. Codzienne korzystanie z komputera stało się nie tylko przywilejem, ale poniekąd przymusem. Już na wiosnę poznaliśmy wady i zalety tych rozwiązań. Wszyscy zgodnie twierdzą, że aktualnie jest lepiej niż było, ale wciąż sytuacja wydaje się daleka od normalności. Co zrobić, by korzystanie z rozwiązań online nie zmieniło się w przykry obowiązek? Jak zorganizować życie rodziny, by nie zatruwać się wzajemnie od nadmiaru obowiązków, które na co dzień powinny spoczywać na kimś innym?
Okiem rodzica- Na pewno jest lepiej niż było. Początki były fatalne. Przy trójce dzieci, kiedy nie ma tylu komputerów, a one nie są dostosowane do zdalnego nauczania, wyglądało to tragicznie. Zwłaszcza, że najmłodsza córka była jeszcze w przedszkolu. Teraz wszystkie dzieci chodzą do szkoły. Najstarsza jest w piątej klasie i od dwóch tygodni jest na zdalnym. Kiedy była sama w domu nie było problemu, bo jest samodzielnym dzieckiem i dobrym uczniem. Od poniedziałku dołączy do niej druga córka. Obawiam się, bo maluchowi trzeba już poświęcić więcej czasu, bardziej dopilnować. A my oboje z mężem pracujemy, do tego pozostaje najmłodsza pociecha w zerówce, którą trzeba przyprowadzić i odprowadzić. To wymaga sprawnej logistyki. Pomaga nam babcia, bo trudno byłoby nad wszystkim zapanować. Niewykluczone, że ktoś będzie musiał wziąć urlop, żeby pomóc średniej przy komputerze, bo starsza ma swoje obowiązki - mówi mama na pełnym etacie.Okiem ucznia- Osobiście bardzo się cieszę, że nie ma lekcji. W sumie to na to czekałem, bo tydzień w którym została zawieszona nauka zapowiadał się fatalnie. Każdego dnia jakiś test albo kartkówka. Tak w sumie wyglądały pierwsze dwa miesiące nauki, jakby nauczyciele chcieli na zaś nałapać ocen i spodziewali się zamknięcia szkół. Na pewno jest mniej nauki, łatwiej wszystko ogarnąć i przy komputerze można więcej czasu posiedzieć. Wiele lekcji przepada, bo nauczyciele chorzy. Ogólnie jest spoko. Szkoda, że się z kolegami nie widzę i dodatkowe zajęcia odwołane, ale zawsze można pogadać na messengerze - mówi uczeń klasy szóstej szkoły podstawowej.Okiem psychologa, mamy 10-letniego syna- Za pierwszym razem myślałam, że osiwieję, wyjdę z siebie i stanę obok, żeby sprostać wszystkim obowiązkom, mimo że jestem mamą jedynaka. Myślałam wtedy (zresztą nadal tak uważam), że mamom większej liczby dzieci należy się rekompensata finansowa i sesja relaksacyjna w SPA.Początek był o tyle trudny, że do zdalnego nauczania wykorzystywanych było kilka komunikatorów. Uczeń klasy czwartej nie zawsze samodzielnie zdołał je "ogarnąć". Zdarzały się z tego powodu nie odrobione lekcje, nie zrobione na czas sprawdziany, choć syn należy do zdolnych uczniów. Teraz nauczanie zdalne jest w "naszej" szkole lepiej zorganizowane, wykorzystywane są dwie formy komunikowania się z uczniami. W tym roku szkolnym syn najczęściej sam korzysta z nauczania i organizuje sobie naukę, choć nie ukrywam wymaga stałej kontroli, przypominania o kolejnych lekcjach, odrobieniu pracy domowej na czas, czy o przygotowaniu się do sprawdzianu. Niestety czas spędzony przy komputerze jest długi, syn na razie jest zadowolony, ale ja postrzegam to jako zagrożenie. Widzę zgarbione plecy, choć notorycznie upominam o właściwą postawę. Jest zagrożenie dla wzroku, a mniej ruchu to dodatkowe kilogramy. W kontekście społecznym, na pewno nie jest dobrym rozwiązaniem brak kontaktu z rówieśnikami, który również odbywa się w sieci. Dzieci zdolne pewnie sobie poradzą, ale obawiam się, że też będzie to dla nich ze stratą. Lepiej żeby chodzili do szkoły. Nauczyciele choćby nie wiem jak się starali, to nauka zdalna nie zastąpi stacjonarnej. Dużo pracy zostało przerzucone na rodzica. Jeśli ci pracują, to w młodszych klasach, brak kontroli i wsparcia może spowodować zaległości w nauce. Najgorsze jest to, że nie wiadomo, jak długo to potrwa. Złotej recepty na poradzenie sobie z tą całą sytuację zwyczajnie nie ma, trzeba sobie niektóre rzeczy/priorytety odpuścić. Być wyrozumiałym wobec dziecka, kontrolować, upominać, ale bez napięcia. Jak tylko to możliwe odciągać od komputera, by wszystko co się da robić poza nim - mówi psycholog, mama ucznia.Ewelina Jamka |
Porady ekspertów - stałe punkty dnia - mimo że nasze życie wywróciło się do góry nogami, należy celebrować swoje rytuały i nawyki, jak wspólne śniadania, czy wyjścia z psem. - plan dnia - systematyczność i planowanie to klucz do sukcesu. Chociaż dzieci nie wychodzą z domu, muszą wiedzieć co i o której mają zrobić, włącznie z poranną pobudką, czego nie należy odkładać. - dbanie o siebie - fakt, że dzieci nie wychodzą z domu nie uprawnia ich do siedzenia w piżamie cały dzień czy braku higieny - porządek musi być - zarówno w pokoju dziecka, jak również z całym domu musi być porządek (łóżko też należy składać) - przerwa konieczna - w wolnym czasie od lekcji, dziecko nie powinno już spędzać czasu przed komputerem - trzeba dać odpocząć oczom od monitora - pasje i wspólny czas - na ile to możliwe, dziecko musi wciąż rozwijać dotychczasowe pasje i jak najwięcej czasu spędzać na świeżym powietrzu, najlepiej w rodzinnym gronie. |
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie