
Parę miesięcy po śmierci mamy, 38-letni Konrad otrzymał straszną diagnozę - nowotwór złośliwy przyszedł również po mnie... - przyznaje, prosząc o wsparcie na leczenie i rehabilitację, zakup sprzętu medycznego oraz przystosowanie domu do nowych potrzeb.
Dotychczas był oparciem dla innych, pracował, spełniał się jako kolega, przyjaciel, mąż... Do niedawna silny jak tur, pełen wigoru, życia, planów na przyszłość z ukochaną żoną Anią, miał plany i marzenia. Niestety, od 13 października 2023 r. dotychczasowe życie zaczęło się zmieniać w koszmar...
Pierwsze objawy były banalne, trochę wychudłem. Pomyślałem sobie, że to po śmierci mojej ukochanej mamy - powtarzałem sobie. Zmarła zaledwie parę miesięcy wcześniej. Zabił ją rak jelita grubego - pisze na portalu siepomaga.pl, gdzie ruszyła zbiórka na leczenie i rehabilitację, zakup sprzętu medycznego, artykułów higienicznych i przystosowanie domu do nowych potrzeb. - Z czasem na klatce piersiowej pojawiła się u mnie narośl. Przecież to nic... - myślałem. Tylko żona i znajomi nalegali, żebym zrobił badania. Ich wyniki sprawiły, że w jednej krótkiej chwili cały mój świat się zawalił.
Po konsultacji i badaniach w centrum onkologii zapadła diagnoza, która brzmiała jak wyrok: nowotwór złosliwy jelita grubego. Na dodatek w zaawansowanym stadium!
I zaczęło się: chemioterapia paliatywna w centrum onkologii, badania, przetaczanie krwi, niepewność, pogarszanie mojego stanu zdrowia. I niemoc... niemoc... niemoc. Ja, niegdyś stukilowy mężczyzna, pokonujący dziennie kilkanaście kilometrów – z dnia na dzień stałem się ociężałym, wychudzonym, wyniszczonym chorobą i walką człowiekiem - dodaje. - Zmagam się z powikłaniami po chemioterapii. Prawie nie mogę samodzielnie chodzić. Pokonanie schodów to dla mnie wysiłek porównywalny do wspinaczki na Kilimandżaro. Z łóżka rehabilitacyjnego podnosi mnie dwóch rosłych mężczyzn, bo sam nie mogę funkcjonować. Poza tym łazienka w domu jest totalnie nieprzystosowana do mojej niepełnosprawności.
Droga leczenia jest bardzo długa i wymagająca.
Wobec tego, że przebywam na zwolnieniu lekarskim, moje dochody znacznie się uszczupliły. Wyjazdy do Kielc na chemioterapię, badania, zakup odżywek wspomagających mój organizm, leków i niezbędnych środków higieny - wszystko to wiąże się z ogromnymi kosztami. Marzę, aby móc samodzielnie się poruszać, chociaż po domu. Dlatego wsparciem dla mnie byłby zakup wózka inwalidzkiego. Nie mogę też pozwolić sobie na remont łazienki przystosowanej do moich potrzeb. Dlatego zwracam się z prośbą o pomoc Was - ludzi dobrego serca. Nie chcę, aby choroba pozbawiła mnie wszystkiego. Proszę o wsparcie finansowe, które ułatwi mi codzienne funkcjonowanie i walkę z nowotworem. Każde wsparcie to dla mnie ogromna pomoc i krok w stronę lepszego jutra.
Na https://www.siepomaga.pl/konrad-borek prowadzona jest zbiórka na rzecz Konrada.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie