
Praca w konspiracji - 3 maja 1940 r. do 31 grudnia 1942 r. To kolejny etap walki naszego bohatera, Lucjana Krogulca "Lutka".
Początek konspiracji
Pracę konspiracyjną rozpocząłem 3 maja 1940 r. na placówce "Zamek" Bodzentyn na terenie m. Śniadka III, po złożeniu przysięgi oraz przyjęciu pseudonimu "Lutek" przed członkiem Związku walki Zbrojnej Antonim Świderskim, nauczycielem ze Śniadki.
Razem ze mną składali przysięgę moi bracia Jan ps. "Mrówka" oraz Stefan ps. "Mietek". Ten ważny dla nas moment zaprzysiężenia odbył się na strychu mieszkania p. Świderskiego, gdzie na stole stał krucyfiks, a przy stole kilka krzeseł. W czasie składania przysięgi na wierność Ojczyźnie, ze wzruszenia nie mogłem wymówić słów, dławiły mnie łzy. Fizycznie czułem ciężar obowiązku jakiego się podejmuję, ale też doznałem uczucia szczęścia.
Do organizacji o charakterze czysto wojskowym jakim był ZWZ na terenie gminy Bodzentyn już należeli: Jerzy Gibas, Antoni Świderski, Marian Świderski, Euzebiusz Domoradzki, Stanisław Rachtan, Jerzy Cybulski, Zenon Kazubiński, Władysław Zacharski. Organizatorem konspiracji na terenie gminy Bodzentyn był "Inspektor Jacek" Jan Kosiński, późniejszy dowódca ochrony radiostacji dalekiego zasięgu działającej pod bokiem Zgrupowań Partyzanckich Armii Krajowej "Ponury" na Wykusie, a podlegającej dowództwu Okręgu Radomsko - Kieleckiego AK.
W dniu przysięgi otrzymaliśmy określone zadania: tworzenia komórek, skrzynek kontaktowych, kolportażu prasy, sabotażu i dywersji, a także poszukiwania ludzi do przyszłej pracy konspiracyjnej w tajnej organizacji jakim był ZWZ. Wszystko to nie było takie łatwe, jak mogło nam się wydawać, zanim wstąpiliśmy w szeregi. Ludność przytłoczona wielkimi sukcesami wojennymi Niemców, nie widziała sensu i nie pojmowała wartości ruchu oporu. Po upadku Francji w czerwcu 1940 r. zmieniła się postawa ludzi chwalących porządek niemiecki, kiedy okupant rozpoczął akcję bezwzględnego egzekwowania podatków, ściągania kontyngentów i wymuszania wszelkiego rodzaju obowiązkowych prac usługowych. Powstała natomiast inna przeszkoda – strach wywołany przez pierwsze aresztowania na terenie naszej gminy.
W tych mocno niesprzyjających warunkach rozpocząłem realizację zadań nałożonych przez organizację. Doszedłem do wniosku, że najsłuszniej będzie nawiązać kontakty organizacyjne głównie z ludźmi godnymi całkowitego zaufania Utworzyłem komórkę organizacyjną ZWZ i odebrałem przysięgę od:
- Zygmunta Fudali ps. "Hipek" z Sieradowic II, Stefana Łukawskiego ps. "Madej", ze Śniadki II, Stanisława Jarosza ps. "Szum" ze Śniadki II,Stefana Zacharskiego ps. "Józef" również ze Śniadki II.
Każdy z tych członków otrzymał zadanie utworzenia nowej komórki złożonej z pięciu osób. Mój brat Stefan ps. "Mietek" tworzył drużynę na terenie Siekierna. Zorganizowałem punkty i skrzynki kontaktowe w następujących miejscowościach:
- Parszów u Stanisława Adamskiego ps. "Kanarek"
- Ostrów k/Łącznej Zaskala u Kazimierza Starosza ps. "Ludwik"
- Błoto u Witolda Kozłowskiego ps. "Józef"
- Michniów u Władysława Materka ps. "Kolejarz"
- Bronkowice u Władysława Durmy ps."Michał"
- Śniadka II u Pawła Pożogi
- Sieradowice II u Józefa Pożogi
"Bibuła"
Obwodowy punkt łączności i kolportażu utworzono w Wąchocku przy ul. Langiewicza w mieszkaniu p. Brewki, członka ZWZ. Do tego punktu był dostarczany z Warszawy przez kolejarzy – maszynistów "Biuletyn Informacyjny". Biuletyn był drukowany w tajnej drukarni w Warszawie w okresie od listopada 1939 r. do października 1944 r. Brat Janek ps. "Mrówka" utrzymywał kontakt z p. Brewko (byli kolegami z lat szkolnych) i 15 maja 1940 r. udaliśmy się do Wąchocka, gdzie w domu p. Brewko nawiązaliśmy łączność i ustalili zasady odbioru "Biuletynu".
Z punktu otrzymywałem do 20 egzemplarzy, które rozprowadzałem przekazując po 2 sztuki "Biuletynu Informacyjnego" dla Józefa Pożogi w Sieradowicach, Władysława Durmy w Bronkowicach, Andrzeja Gwardysia i Władysława Nowaka w Śniadce, Bronisława Kwiecińskiego w Tarczku ( młyn ), Franciszka Kołomańskiego, Stefana Krogulca "Mietka", Stanisława Fudali "Bogusia", Stanisława Rachtana "Górnika". Osoby te po przeczytaniu tej prasy miały obowiązek przekazać "Biuletyn" pewnym i zaufanym członkom organizacji lub zaufanym sąsiadom. "Biuletyn Informacyjny" dostarczałem również leśniczemu Janowi Kózce do czasu jego aresztowania .
Taki kolportaż prasy konspiracyjnej był nie mniej niebezpieczny niż bezpośredni udział w akcji zbrojnej. Było to ogromne ryzyko, które groziło śmiercią lub zesłaniem do obozu koncentracyjnego.
W październiku 1942 r. po przeniesieniu Biuletynu Informacyjnego z Wąchocka na Sieradowską Górę, udałem się z ich częścią / ok. 15 egzemplarzy /do odbiorców. Dzień był pogodny, rolnicy pracowali na polach przy wykopkach ziemniaków. Starano się, aby ziemniaki jak najdłużej znajdowały się w ziemi, by tym sposobem uchronić je przed Niemcami. Biuletyny dostarczyłem na Śniadkę I oraz II, i drogą wiejską, od gospodarstwa Łukawskiego szedłem wąwozem w kierunku północno - wschodnim na Śniadkę III do Antoniego Świderskiego. Biuletyny były przeznaczone dla niego i Gwardysia. Wąwóz, którym szedłem dochodził do strumyka nad którym znajdował się kamienny mostek na wysokości ok. 4 metrów. Od strony północnej biegł drugi wąwóz do mostku, w którym to wąwozie prowadziła droga od Śniadki Parcele. Jednak ta droga nie była widoczna od wąwozu którym szedłem. Kiedy znalazłem się na mostku, zauważyłem trzy furmanki parokonne z niemieckimi żandarmami . Nie miałem żadnych szans ucieczki. Na każdym wozie siedziało po trzech żandarmów. Musiałem przejść koło jadących Niemców. Minęła mnie pierwsza podwoda, oczy szwabów skierowane były na mnie. Na drugiej podwodzie siedział nadto gajowy z Bronkowic, Antoni Mierzwa. Był skuty kajdankami, ale na mnie nie patrzył. Domyśliłem się , że jest aresztowany. Kiedy przejechała trzecia furmanka, odetchnąłem z ulgą i w duchu dziękowałem Bogu, że ocalił mi życie.
Zaniosłem pozostałą prasę do Gwardysia i Świderskiego, któremu zdałem relację ze spotkania z żandarmami i aresztowaniu gajowego Mierzwy.
Komendant placówki "Zamek" stwierdził, że Mierzwa podczas badania może nie wytrzymać tortur i wydać naszych członków. Aby wyprzedzić ten fakt, komendant polecił mi bezzwłocznie ostrzec wszystkich naszych ludzi, nadleśnictwo w Siekiernie oraz gajowego "Michała" i innych według mojej wiedzy. Otrzymałem polecenie dla wszystkich; nie spania we własnych domach, ukrywania się. Oni zaś mieli udać się do Bodzentyna, aby czynić starania o zwolnienie gajowego Mierzwy. Niestety nie zdążyli, został wywieziony do Oświęcimia. Na szczęście udało mu się przeżyć ten koszmar, po wojnie wrócił do pracy.
Jeszcze tego samego dnia zawiadomiłem zagrożonych w śniadce I, II, i III a także w Sieradowicach I i II. Tutaj zanocowałem u gospodarza Jana Graba, a następnego dnia ostrzegłem ludzi w nadleśnictwie Siekierno, jak również Władysława Durmę ps. "Gajowy" w Bronkowicach.
Od tego czasu, przez listopad i grudzień 1942 r. nasi członkowie spali u znajomych, w stodołach, oborach lub w mieszkaniach, oczywiście nie swoich. Cała organizacja była ciągle w stanie czuwania. Na 3 listopada 1942 r. "Mietek" zarządził spotkanie zagrożonych aresztowaniem na Parceli Sieradowice u Wincentego Bieli w celu omówienia wykorzystania trzech ziemianek, którymi dysponowała nasza organizacja, aby ukryć w nich naszych zagrożonych. Ustalono, aby ziemiankę nr 3 wyposażyć w żelazny piecyk do ogrzewania i gotowania, zaopatrzyć w karbidówkę, osiem pryczy, każda na dwie osoby. Należało wyścielić ziemianki suchą paprocią i liśćmi, zgromadzić suche drewno na opał, zapasy żywności w postaci oporządzonych tuczników, kaszę, mąkę, cukier, sól, ziemniaki, czajnik, garnek, kubki, noże, łyżki. Każdy z obecnych na spotkaniu otrzymał zadanie do wykonania w terminie do 12 listopada 1942 r. Nadto ustalono dyżury przy ziemiance nr 3 oraz doprowadzenia do możliwości noclegowych ziemianek nr 1 i 2. Zadania te zostały wykonane i obiekty te zaczęły być wykorzystywane już od 15 listopada 1942 r. do 26 lutego 1943 r. w późniejszym czasie nasze ziemianki przydały się kilkakrotnie naszym partyzantom.
Kolportaż "Biuletynu Informacyjnego" zakończyłem w listopadzie 1942. r.
Zadania
Organizacyjnie należałem do Okręgu Radomsko – Kieleckiego ZWZ – AK, Obwodu Kielce, Podobwodu III – Bodzentyn o kryptonimie "SARNA", Placówki nr 1 Bodzentyn "Zamek" z komendantem Stanisławem Lipcem.
Podobwodem III kierował komendant ppor. inż. "Jacek" Jan Kosiński. Tu zostały powołane grupy sabotażowo – dywersyjne między innymi na m. Siekierno, Bronkowice, Śniadka, Sieradowice i Leśna.
Zadania sabotażowo – dywersyjne wyznaczane i przydzielane były przez komendanta placówki nr 1 "Zamek". Praca ta ograniczała się głównie do zwalczania szerzącego się tamtych czasach wojennych bandytyzmu i złodziejstwa. Na początku grudnia 1942 r. zorganizowaliśmy zasadzkę na złodziei w Sieradowicach. Gdy wpadli w nasze ręce, pod groźbą wskazali swe kryjówki zrabowanego dobytku miejscowym chłopom, który został załadowany na dwie pary sań, do których zostali przywiązani powrozami zatrzymani rabusie. Jadąc przez wsie wskazywali domy rolników skąd zrabowali dobytek. Pod naszym nadzorem, to wszystko co zrabowali, zmuszeni byli oddać właścicielom. Na zakończenie, przyrzekli pod groźbą kary śmierci, że ten proceder nigdy się już nie powtórzy. Na zakończenie otrzymali od nas karę chłosty.
Prowadziliśmy również walkę z producentami bimbru i tymi, którzy nadmiernie spożywali ten trunek, a także rozpijali wiejskie społeczeństwo. Nadto zniszczyliśmy urządzenia tartaczne w Psarach. Do listopada 1942 r. grupa nasza ubezpieczała narady i zebrania dowództwa Podobwodu III Bodzentyn "Sarna" na gajówce Sieradowska Góra, która w tym okresie tętniła życiem konspiracyjnym. Tu się spotykali "Grot" Euzebiusz Domoradzki z nadleśniczym Smolińskim, przebywali "Michał" Jerzy Cybulski, Stanisław Lipiec, "Jacek" Jan Kosiński, Stanisław Krogulec i inni.
Pocztowcy
Na poczcie w Bodzentynie pracował członek ZWZ - AK, którego zadaniem był wgląd w całość korespondencji i eliminowanie anonimowych listów adresowanych do niemieckiej żandarmerii, oraz ustalanie nadawców donoszących na sąsiadów i konspiratorów. Prowadzono też podsłuch telefoniczny podczas rozmów prowadzonych przez Niemców. Udało im się przejąć kilkanaście takich anonimów, niektóre z bardzo groźnymi oskarżeniami.
Wymierzaliśmy także kary "wychowawcze" zbyt gorliwym w służbie okupantowi. Byli to dość często sołtysi, kolczykarze i zarządcy majątków prowadzonych przez Niemców. Niszczyliśmy wykazy kontyngentów w urzędach gminnych w Bodzentynie, Świętomarzy i Pawłowie. Ponadto niszczyliśmy maszyny do omłotów w majątkach niemieckich w Sieradowicach, Łomnie i Brzeziu. Byliśmy postrachem dla band, które po naszych działaniach, nieco się uspokoiły. Gadulscy i dobrze wyrażający się o Niemcach, również otrzymali upomnienie, niekiedy baty. Dwukrotnie niszczyliśmy kolejkę wąskotorową na trasie Czarny Las – Suchedniów, wywożącą kloce dla okupanta. Uzyskaną żywicę jako surowiec strategiczny dla przemysłu wojennego Niemiec zanieczyszczałem piaskiem i kamieniami, a następnie nasza grupa w czasie transportu na trasie Bronkowice – Suchedniów kilkakrotnie niszczyła transport żywicy przez spalenie.
Leśnicy
Leśnicy, jako jedni z pierwszych włączyli się do ruchu konspiracji zbrojnej, a leśniczówki i gajówki stały się bazami leśnymi. Szczególnie w rejonie Gór Świętokrzyskich pracownicy lasu byli bardzo aktywni prowadząc współpracę z oddziałami partyzanckimi. Ginęli razem z najlepszymi synami naszej ziemi, jako żołnierze w walce , więźniowie obozów koncentracyjnych , w lochach Gestapo, a po zakończeniu wojny w katowniach UB i łagrach syberyjskich. Ginęli także w miejscu swego zamieszkania, nierzadko wraz z całą rodziną. Aby nie być gołosłowny podaję wykaz służby leśnej z podobwodu III – Bodzentyn "Sarna" i sąsiednich podobwodów, którzy zginęli na posterunku leśnika w czasie okupacji. Ich praca i poświęcenie dla sprawy nie jest znane szerszemu ogółowi . Nawet nie zdajemy sobie sprawy, do jakich poświęceń byli zdolni niosąc pomoc oddziałom partyzanckich w czasie wojny, czy potem dla oddziałów poakowskich w okresie Polski Ludowej:
1. Czekaj Stanisław – gajowy nadl. Łagów lat 40 – zamordowany w miejscu swej pracy.
2.Uljasz Walenty l. 62 – gajowy nadl. Małomierzyce – rozstrzelany w 1942 r.
3. Dyk Franciszek lat 45 – gajowy leśnictwa Psary w nadl. Bodzentyn – aresztowany, wywieziony do obozu.
4. Kózka Jan l. 49 – leśnictwo Sieradowska Góra, nadl. Siekierno – aresztowany wywieziony do obozu koncentr. Auschwitz, zamordowany w 1943 r.
5. Osóbka lat 35 – leśniczy nadl. Chlewiska aresztowany i zamordowany w 1940 r. w Auschwitz.
6. Skwiron Mieczysław lat 36 – leśniczy nadl. Siekierno, aresztowany i zamordowany w 1943 r. w Auschiwitz.
7. Strząbała Wojciech lat 47 – gajowy nadl. Daleszyce, aresztowany w 1942 r. – zamordowany w obozie w Auschwitz.
8. Szafer Kazimierz lat 39 – leśniczy nadl. Skarżysko – Kamienna, aresztowany i wywieziony do obozu koncentracyjnego, nie powrócił.
9. Gomuła Jan lat 58 – gajowy nadl. Bliżyn zginął w czasie obławy na Oddział Wydzielony WP majora "Hubala" 1 kwietnia 1940 r.
10. Biedrzycki Wacław lat 40 - sekretarz – leśnik nadl. Bliżyn zginął w czasie obławy na Oddział Wydzielony WP mjr "Hubala" 1 kwietnia 1940 r.
11. Hamulek Wincenty lat 40- sekretarz nadl. Daleszyce – rozstrzelany przez Niemców w miejscu pracy.
12. Michałowski Wincenty – leśniczy nadl. Bliżyn – rozstrzelany przez Niemców w miejscu pracy.
13. Siudek Franciszek – gajowy nadl. Niekłań, zamordowany w miejscu zamieszkania.
14. Winiarski Jakub – leśniczy nadl. Skarżysko – Kamienna zginął w lipcu 1944 r. w czasie obławy na oddział partyzancki.
15. Fert Jan lat ok. 30 - gajowy nadl. Skarżysko – Kamienna, aresztowany i wywieziony do obozu w Auschwitz, zamordowany w 1943 r.
16. Wikło Władysław lat 48 – gajowy z Michniowa nadl. Suchedniów zamordowany w czasie pacyfikacji wsi 12 lipca 1943 r.
17. Arendarski Szczepan lat 30.- leśniczy nadl. Suchedniów leśnictwo Michniów, spalony w czasie pacyfikacji Michniowa 12 lipca 1943 r.
18. Mierzwa Antoni, gajowy z Bronkowic w nadl. Siekierno, aresztowany w październiku 1942 r. wywieziony do Auschwitz, przeżył.
19. Łukomski Wiktor lat 36 – leśniczy nadl. Daleszyce – zamordowany przez Niemców w miejscu pracy.
20. Krogulec Stefan ps. "Mietek" praktykant leśny, nadl. Siekierno, zamordowany w obozie niemieckim Gross Rosen w czasie ewakuacji obozu 28.02. 1945 r. nr obozowy 8844
21. Kozłowski Karol ur. W 1897 r. w Kurzaczach pow. Iłża , gajowy na Kaczce w nadl. Siekierno, Błoto i Opal k. Michniowa. Aresztowany16 sierpnia 1943 r. przez niemiecką policję bezpieczeństwa z Kielc i dostarczony do Auschwitz, następnie do obozu w Buchenwaldzie. 15 stycznia 1944 zamordowany przez Niemców w wieku 47 lat.
Broń i sabotaż
W trzeciej dekadzie maja i pierwszej czerwca 1941 r. na trasie od stacji kolejowej Łączna, Wzdół, Bodzentyn, Tarczek, Brzezie, Chybice na Opatów Sandomierz rozpoczął się masowy przemarsz wojsk niemieckich przygotowujących inwazję na Związek Sowiecki. Wojsko kwaterowało w namiotach na łąkach wokół Bodzentyna i Świętomarzy. Konie wypasali na łąkach całkowicie tratując trawę, do tego stopnia, że rolnicy nie zebrali pierwszego pokosu siana. W tym czasie "Szum", "Madej" i ja chodziliśmy do Bodzentyna w celu zdobycia broni od Niemców, planowaliśmy rozbrojenie Niemców, którzy wychodzili na spacery z polskimi dziewczętami, ale nie mogliśmy spotkać ich pojedynczo, niestety chodzili grupami.
W omawianym okresie teren rejonu Gór Świętokrzyskich został już zorganizowany – utworzono konspiracyjną łączność, drużyny i plutony w Michniowie, Suchedniowie, Tarczku, Bodzentynie, we Wzdole i w Wąchocku. Rozpoczęła się fala dywersyjnych wystąpień grup Związku Odwetu. Zostały podjęte z dużym rozmachem działania sabotażowe na terenie zakładów przemysłowych pracujących na rzecz Niemiec i na węzłach kolejowych. Wiele wagonów i pociągów wykolejono na trasach, gdyż zakładano w nich zapalniki z opóźnionym wybuchem, które eksplodowały po przejechaniu wielu kilometrów.
Aby utrudnić prowadzenie rabunkowej gospodarki leśnej i wywozu drewna na potrzeby niemieckiej gospodarki spalono tartaki w Zagnańsku, w okolicy Starachowic i Suchedniowie. W akcjach tych zwłaszcza w Zagnańsku i Suchedniowie brała udział grupa Związku Odwetu z Siekierna i Michniowa.
Targi i bimbrownie
W listopadzie i grudniu 1942r. w poniedziałki odbywały się targi w Bodzentynie, wówczas chodziliśmy po cywilnemu na rogatki miasta i ostrzegali rolników jadących na jarmark o tym, że Niemcy bardzo często rekwirują różne artykuły rolnikom chcącym sprzedać swój towar. Wtedy rolnicy zawracali i unikali rekwizycji. W tym czasie grupa nasza zniszczyła kartoteki kontygentowe, spisy mieszkańców skazanych na prace przymusowe w gminach Bodzentyn i Górno. Administracja okupanta nakazywała sołtysom sporządzanie dokumentacji w dwóch egzemplarzach, co zmuszało nas do niszczenia akt równocześnie u sołtysów, poborców podatkowych i w urzędach gminnych, przy tym przestrzegano, aby nie niszczyć kwitów świadczących o wywiązywaniu się z obciążeń kontygentowych. Zmusiło to niemiecki aparat administracyjny do dodatkowego wysiłku i osłabiło tempo ściągania kontyngentów. Poza tym rozbiliśmy bimbrownie w Radkowicach, Kamionce, Leśnej Kamienna Góra, których właściciele z chęci zysku rozpijali polskie społeczeństwo. Czyli robili, czego chciał okupant, a na to nie mogliśmy pozwolić. W nocy z 21 na 22 grudnia nasza grupa AK zniszczyła na trasie Skarżysko – Kamienna – Gózd wszystkie drogowskazy w języku niemieckim, a w miejscowościach na tej trasie wszystkie drogowskazy zamalowaliśmy farbą.
Leśny oddział
5 grudnia na wspólnej naradzie obu drużyn z "Jerzym", "Boryną", "Mietkiem" decydujemy o potrzebie skupienia zagrożonych aresztowaniem najodważniejszych z naszych żołnierzy w leśny oddział partyzancki. W tym celu pod koniec grudnia "Jerzy", "Boryna" i "Mietek" udają się do komendanta placówki w Bodzentynie, Stanisława Lipca, który w wyniku rozmowy wyraził zgodę pod warunkiem, że zaopatrzenie nastąpi we własnym zakresie to znaczy w broń, odzież i żywność, i pójdą tylko ci członkowie ZWZ/AK, którzy są zagrożeni aresztowaniem. W tym czasie "Grot" Euzebiusz Domoradzki nawiązał kontakt z placówką ZWZ w Kielcach, organizacją kierowaną z Warszawy i w najbliższym czasie otrzymał zezwolenie utworzenia oddziału leśnego. W tej sytuacji samorzutnie powołano oddział leśny z istniejących drużyn: Śniadka i Siekierno – od dnia 02.01.1943 r. ze stanem 22 osoby.
Wszyscy wstąpili do organizacja ZWZ/AK w 1940 roku. Drużyna ze Śniadki została zaopatrzona w karabiny kb, amunicję i granaty z magazynu broni Sieradowska Góra. Wincenty Biela brał udział w bitwie z Niemcami na wzgórzach Krajna, tam został ranny i jako inwalida pozostał na placówce. Ponadto Józef Pożoga, u którego była skrzynka kontaktowa został na placówce do jej obsługi. Drużyna Nadleśnictwa Siekierno została zaopatrzona w broń z magazynu "Łosia", którą otrzymał od Wojska Polskiego 7 września 1939 roku, podczas odwrotu ze Wzgórz Klonowskich.
Fot. Czytanie "Biuletynu Informacyjnego" przez konspiratorów ZWZ. Od lewej: Franciszek Kołomański, Lucjan Krogulec, Jan Nawrot, Władysław Kowalik, Bolesław Kaczmarczyk, Stefan Borkowski. Śniadka 1940 r.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie