
Gotowy do pomocy weterynarz - został z pustymi rękami. Uratowany z sadzawkowych odmętów pies - uciekł w przysłowiową siną dal...
Dziś o świcie, tuż po godz. 5 strażacy zostali wezwani nad wodny zbiornik w miejscowości Cukrówka (gm. Chlewiska). Zatroskany "przechlapanym" losem przerażonego czworonoga (który z niewiadomych powodów utknął w betonowym elemencie zbiornika), mieszkaniec tej wioski zaalarmował - straż ogniową.
Bo wiadomo, że "rycerze św. Floriana" nie tylko płomienie gaszą i ofiary drogowych wypadków z rozbitych, samochodowych wraków wydobywają. Ale osy i szerszenie z poddaszowych gniazd wyciągają, wystraszone koty z czubków wysokich drzew zdejmują. A jak ratownikom medycznym pomóc trzeba, to również zbyt ciężkich chorych do karetek pogotowia na noszach transportują...
Nic więc dziwnego, że i w tym przypadku - nie odmówili udziału w porannej, psiej interwencji. Czteroosobowa, strażacka ekipa psa ze zbiornikowych odmętów wyłowiła. I uratowanego i poturbowanego czworonoga chciała przekazać w fachowe ręce weterynarzowi, który mimo bardzo wczesnej pory, szybko stawił na miejscu, gdzie niedoszłego topielca z wody wyciągnięto.
Niestety, z sobie tylko wiadomych powodów, mocno wystraszony zwierzak najzwyczajniej - uciekł w siną dal...
Ale ratującym go strażakom, bynajmniej nie było do śmiechu. W oficjalnym "raporcie" stwierdzono i to całkiem poważnie: Uratowany przed utonięciem pies - oddalił się z miejsca zdarzenia...
(Max.)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie