Reklama

Odeszła Kasia Makowska...

Niezwykle smutna wiadomość dotarła do nas w niedzielę, 26 marca. Po nierównej walce z chorobą zmarła Katarzyna Makowska (36 l.), żona i mama, dla której zbierane były pieniądze na leczenie onkologiczne. Do końca wierzyliśmy, że Kasi uda się pokonać nowotwór...

Kilka dni temu na swoim facebookowym profilu Kasia napisała cytat: "Duchu prowadź mnie, gdzie Wiara nie ma granic. Daj mi chodzić nad wodami - gdziekolwiek mnie prowadzisz. Weź mnie głębiej niż pójść mogą moje stopy, moja wiara się umocni w Twojej obecności".

Katarzyna Makowska, żona, matka wierzyła że uda jej się wygrać z rakiem. Czerniak błon śluzowych z przerzutami - to diagnoza jaką usłyszała w 2021 roku kobieta. Jedynym ratunkiem dla kobiety miała być nowoczesna, ale i kosztowna terapia w Izraelu.

- Dzień Matki ub. roku był jednym z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Dostałam pierwszą laurkę od mojej córeczki, a później poszłyśmy na lody i plac zabaw - totalne szczęście i beztroska.  Dzień później usłyszałam diagnozę - czerniak złośliwy błon śluzowych, bardzo rzadki i bardzo agresywny nowotwór, który stanowi zaledwie 2-3% wszystkich zachorowań na czerniaka... - opowiadała.

Kobieta niemalże natychmiast po usłyszeniu strasznej diagnozy  przeszła operację i radioterapię. Względny spokój trwał tylko do marca tego roku. Okazało się, że jest wznowa... Nowotwór niestety dał przerzuty. Wykonanie operacji nie było możliwe. Rozpoczęło się leczenie systemowe immunoterapią, niestety po dwóch wlewach rozwinęła się silna toksyczność. Leczenie przerwano. Rak zaczął zajmować: piersi, tkankę podskórną, otrzewną... Po kontroli okazało się, że terapia nie działa na guzy, które rosną ok. 1 cm w ciągu miesiąca! Ciągle pojawiają się nowe. 

Możliwości leczenia w Polsce skończyły się. Pojawiła się jednak nadzieja w postaci terapii w Izraelu. Kasia wraz z mężem poleciała na leczenie. Dzielnie stawiała czoła badaniom, cierpieniu...

Po raz ostatni o Kasi pisaliśmy w styczniu br. - Pod koniec roku zrobiliśmy malutki krok do przodu - wizualnie było widać ze terapia działa, by za chwile z powodu wirusa przerwać leczenie i zrobić dwa kroki wstecz... Nie dość ze guzy wróciły do swojej formy, to jeszcze pojawiły się problemy z funkcjonowaniem nerek dlatego kolejne dni spędzaliśmy w szpitalu, badania, usg, kroplówki... Najbliższe dni też nie zapowiadają się łagodniej, ale jesteśmy dobrej myśli, wciąż mamy wiarę i nadzieje, oraz miłość na której to wszystko się trzyma. Kocham swoje życie! Nie oddam i nie zamienię je na inne - pisała wówczas

Kasia była poddawana specjalistycznym naświetlaniom głowy w związku z przerzutami, które pojawiły się w głowie... Rodzina prosiła o modlitewne wsparcie.

Kasia doczekała jeszcze swoich 36 urodzin. Już wtedy stan zdrowia Kasi nie był najlepszy. Dziewczyna bardzo cierpiała, ale znosiła wszystko bardzo dzielnie. Odeszła w niedzielę, 26 marca wieczorem o czym poinformował jej mąż Robert.

Na swoim facebookowym profilu zamieścił niezwykle wzruszający post ze zdjęciem ślubnym.

"...i że Cię nie opuszczę aż do śmierci...

Dzisiaj po raz ostatni trzymałem Twoją lekko chłodną dłoń, w Twojej walce byłem z Tobą do końca. Dzisiaj tj. 26.03.2023 Kasia Makowska około godziny 18.50 odeszła do domu Pana. Widocznie tam dokąd zostałaś wezwana czeka na Ciebie ważniejsze zadanie. Spoczywaj w pokoju.

Kasia zostanie pochowana w swojej rodzinnej miejscowości w Opocznie. Szczegóły będą podane niebawem.

Najbliższym pani Katarzyny składamy najszczersze wyrazy współczucia. Niech dobry Bóg ukoi Wasz smutek i żal.

 

 

 

fot. archiwum prywatne

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Szydlowiecki.eu




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do