
"Cześć jestem Mateusz. Wciąż szukam lekarza, który bezpiecznie zoperuje mój kręgosłup. Dzięki Wam, mam na to pieniądze. W Bangkoku przeszczepiono mi komórki macierzyste, ale aby one zadziałały potrzebna jest intensywna i stała rehabilitacja, stąd moja gorąca prośba o przekazanie 1% podatku" - czytamy w apelu o pomoc.
Walka od urodzenia Mateusz Dobrasiewicz, młody mężczyzna, mieszkaniec Bąkowa w gm. Orońsko, od początku swojego życia boryka się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Czarna plama na USG. Tak wyglądał rozszczep kręgosłupa Mateusza podczas badania, gdy jego mama była w 6. miesiącu ciąży. Wtedy wykryto również wodogłowie. Kilka godzin po narodzinach chłopiec miał już za sobą pierwszą operację. Po latach na zdeformowanym kręgosłupie otworzyła się rana, która nie chciała się zagoić. Mateusz urodził się z rozległym rozszczepem kręgosłupa, przepukliną oponowo-rdzeniową i wodogłowiem wrodzonym. Ma porażone kończyny dolne, pęcherz neurogenny i zastawkę w głowie. Porusza się na wózku inwalidzkim. Kilka godzin po urodzeniu wykonano u niego plastykę przepukliny. Niestety doszło do martwicy dolnej części rany pooperacyjnej, z której wyciekał płyn mózgowo-rdzeniowy. Do głowy wszczepiono zbiornik Rickhama, seryjnie go nakłuwano w celu odbarczenia nadmiaru płynu. Iskierka nadziei Dzięki intensywnej rehabilitacji, mierzonej setkami godzin ćwiczeń, Mateusz mógł się rozwijać i pójść, a właściwie pojechać na swoim wózku do podstawówki. I właśnie w podstawówce wydarzył się drugi dramat rodziny: zmarł tata Mateusza. Zostali z bratem pod opieką mamy. Ból, wizyty u chirurgów, pobyty w szpitalu, opatrunki, antybiotyki i nieustanny strach o życie stały się rodzinną codziennością. W końcu podjęto decyzję o operacji, jednak jak opowiada Mateusz i jego mama, polscy lekarze chcieli zrobić zabieg, opierając się jedynie na obrazie tomografu komputerowego, bez rezonansu magnetycznego. Mama Mateusza nie zgodziła się na takie rozwiązanie. Ciągłe zakażenia rany i infekcje układu moczowego nasilały się, a przyjmowane garściami antybiotyki doszczętnie spustoszyły organizm Mateusza. Kolejne wizyty u specjalistów przynosiły niestety kolejne zawiedzione nadzieje. W Polsce powiedzieli, że nie da się nic zrobić... Mateusz desperacko zaczął poszukiwania pomocy na własną rękę i odnalazł kontakt do dr. Davida Feldmana na Florydzie. Przeszczep komórek W 2018 r. zorganizowana została zbiórka pieniędzy na operację. Dzięki zaangażowaniu i pomocy wielu osób, organizacji wielu wydarzeń, udało się zebrać ok. 680 tysięcy złotych. W sierpniu 2019 r. chłopak wraz z mamą poleciał do USA, na operację w Paley Orthopedic & Spine Institute at. St.Mary`s Medical Center w West Palm Beach, którą miał przeprowadzić doktor David Feldman. Niestety po konsultacjach na miejscu okazało się, że operacja nie może zostać przeprowadzona. Jednym z głównym powodów było ryzyko większego paraliżu u chłopca. Znów wielkie rozczarowanie, smutek, jednak Mateusz i jego mama zebrali siły i zaczęli walczyć dalej. W listopadzie 2019 r. Mateusz z mamą wylecieli do Bangkoku, w Tajlandii. W Better Being Hospital chłopak rozpoczął terapię komórkami macierzystymi. W ciągu 23 dni drogą dożylną podano mu osiem iniekcji. Wykonano trzynaście akupunktur, piętnaście fizjoterapii, cztery aquaterapie, dziewięć komór hiperbarycznych, jedenaście stymulacji magnetycznych kręgosłupa oraz sześć domięśniowych zastrzyków czynniku wzrostu nerwów. Mateusz był również na specjalistycznej diecie wspomagającej rozwój komórek macierzystych, a co za tym idzie pracę mięśni. Na miejscu dokupili również dodatkowy pakiet, który trwał cztery tygodnie. Nadzieja nie umiera Pomimo ciężkiej drogi, jaką przebył już Mateusz w swoim życiu, nadal nie poddaje się i wciąż szuka lekarza, który bezpiecznie zoperuje jego kręgosłup. Obecnie trwa walka z gronkowcem. - Szukam kliniki, która zajmuje się leczeniem takich bakterii. Chciałbym skorzystać drugi raz z przeszczepu komórek macierzystych w Bangkoku. Niestety mój problem z kręgosłupem pozostał. Muszę podjąć odpowiednie decyzje. Ciągle mam nadzieję, że znajdziemy specjalistę, który mądrze i odpowiedzialnie podejdzie do problemu. Odcinek piersiowy jest dość mocno skrzywiony, może chociaż da się wyprostować tą część... Moim zdaniem otwierające się rany na zdeformowanym kręgosłupie są spowodowane właśnie zakażeniem gronkowcem złocistym, a nie samą deformacją. Mam nadzieję, że jeżeli uda się wyleczyć bakterię, to rana nie będzie się otwierać, ale to są tylko moje marzenia i nadzieje... - opowiada. Chłopak zbiera pieniądze na rehabilitację, taką jaką miał w Bangkoku. - Obecnie zbieram na fizjoterapię i aquaterapię. Obecnie czuję się w miarę dobrze, chociaż na plecach mam stan zapalny. Moim marzeniem jest pozbyć się gronkowca i obym nigdy nie był zmuszony do resekcji zdeformowanego kręgosłupa... - kończy.
Tak możemy pomóc!
|
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie