Z przedsesyjnych zapowiedzi wynikało, że będzie to "ostateczne i definitywne" sfinalizowanie tych likwidacyjnych zamiarów. Ta determinacja z pewnością wynikała z wcześniejszych "nieprzyjemnych niespodzianek"...
Choć już 30 kwietnia br. zwolennicy likwidacji Straży Miejskiej przegłosowali stosowną uchwałę o likwidacji tej burmistrzowskiej formacji porządkowej, dość szybko okazała się ona - bezskuteczna. Z powodu "rażącego naruszenia prawa" w czerwcu br. wojewoda mazowiecki unieważnił likwidacyjną uchwałę szydłowieckiej Rady Miejskiej. Służby prawne wojewody "dopatrzyły" się bowiem braku wymaganej opinii związku zawodowego strażników miejskich.
Ale wynika z tego, że jakoś w szydłowieckim Urzędzie Miasta nie zauważono, że magistrackie "służby prawne" tego "nie dopatrzyły"...
Projekt likwidacyjnej uchwały, był najważniejszym punktem ubiegłotygodniowej sesji Rady Miejskiej. Jednak związane z głosowaniem o losach Straży Miejskiej emocje szybko opadły. Na wniosek burmistrza uchwała została wycofana z porządku obrad...
Za takim "rozwiązaniem" opowiedziało się 8 radnych z burmistrzowskiej koalicji. Kolejnych pięciu rajców - wstrzymało się od głosu.
Zmiana "nazewnictwa"
Oficjalnym powodem wycofania projektu "likwidacyjnej" uchwały z porządku czwartkowej sesji Rady Miejskiej była zmiana nazewnictwa...
Od 2 października br., zamiast "mazowieckiego komendanta wojewódzkiego policji" jest już "komendant wojewódzki policji ". Przy podejmowaniu uchwały konieczna jest opinia wojewódzkiego, policyjnego szefa. I taką projekt wspomnianej uchwały dysponował, ale firmował ją "mazowiecki komendant..."
Nie chcąc się narażać na kolejne unieważnienie tej uchwały przez wojewodę (tym razem z powodu błędnego "nazewnictwa) jej projekt pospiesznie wycofano.