Taki scenariusz nie jest wykluczony, tym bardziej, że mowa o drużynie która nie straciła jeszcze choćby punktu. Oronka z meczu na mecz, nie tylko pewnie punktuje. Do gustu może bowiem przypaść styl, jaki prezentuje ekipa Daniela Grymuły. W minioną sobotę, lider radomskiej A klasy ponownie w tym sezonie błysnął skutecznością. Tym razem na listę strzelców dwukrotnie wpisywał się Piotr Chwaliński, który wyręczył najlepszego strzelca Damiana Zawadzkiego.
- Wielokrotnie powtarzałem, że mamy szanować każdego rywala. Niezależnie od tego jakie miejsce w tabeli aktualnie zajmuje – powiedział po ostatnim gwizdku arbitra szkoleniowiec Oronki. Jego zespół mógł pokusić się nie tylko o dwa gole. Bramek powinno być więcej. - Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Nie zmienia to faktu, iż wiemy o co gramy w tym sezonie – podkreslił w rozmowie z TYGODNIK-iem grający trener. Gospodarze nie przestraszyli się lidera. - Pojedynek z pewnością nie należał do najłatwiejszych. Najistotniejsze jest jednak to, iż moi zawodnicy zrealizowali plan taktyczny na ten mecz. Zadanie o jakim rozmawialiśmy jeszcze na przedmeczowej odprawie, wykonaliśmy w 100 procentach. Oby w kolejnych starciach o ligowe punkty było podobnie – nie ukrywał zadowolenia Grymuła.
Co, oprócz wspomnianej realizacji założeń taktycznych okazało się kluczem do sięgnięcia po 3 punkty? - Byliśmy skuteczni w polu karnym gospodarzy, ale także pod własną bramką. Zagraliśmy na zero z tyłu. Znamy swoją wartość. Z kolejki na kolejkę przekonujemy nie tylko swoich kibiców, ale także tych, którzy do tej pory nie interesowali się spotkaniami Oronki, że stać nas na wiele – zaznaczył szkoleniowiec klubu z Orońska. Dzięki wygranej, Oronka odskoczyła w tabeli najgroźniejszym konkurentom na bezpieczną odległość. - Na chwilę obecną nie zaprzątamy sobie tym głowy. Gramy i zobaczymy, co stanie się dalej. Nie patrzymy na to, co dzieje się w ligowej hierarchii. Gramy dla siebie, dla znajomych, kibiców, którym chcemy się odwdzięczyć. Każdy z nas dokłada cegiełkę do klubu. Jedyne czym może się zrewanżować to skuteczna postawa – dodaje nasz rozmówca.
Podstawą świetna atmosfera
Grymuła stara się tonować nastroje. - Nie "podpalamy" się tym, iż jesteśmy liderem. Nie tędy droga. Za wcześnie by w tym momencie mówić o awansie. Śp. Kazimierz Górski, legendarny przed laty trener reprezentacji Polski zwykł mawiać, iż dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Dopóki w ostatnim meczu sezonu nie zabrzmi ostatni gwizdek, niczego nie możemy być pewni. Podchodzimy do tego spokojnie. Runda jesienna jeszcze się nie skończyła. Historia futbolu już nie raz pokazywała, że drużyny odskakiwały rywalom na kilka punktów, by na finiszu rozgrywek dać się przegonić. Wiosną nie mogły się odnaleźć – zaznaczył Grymuła, który wspomniany scenariusz przerabiał przed kilkoma laty, kiedy reprezentował barwy radomskiej Broni.
- Byliśmy pewni swego. Myśleliśmy, że awans jest już pewny w kieszeni. Rzeczywistość brutalnie to zweryfikowała. Ligowe zmagania kończyliśmy na podium, ale nie na najwyższym jego stopniu. Na razie wygrywajmy i cieszmy się z punktów. Wierzę w chłopaków i mam nadzieję, że futbol sprawia im wielką frajdę. To jest najważniejsze – przyznaje trener Oronki. Jego zespół w najbliższą niedzielę zmierzy się przed własną publicznością w derbowym starciu z Gryfią Mirów. W meczu nie wystąpi Grzegorz Olejarz, który od kilku miesięcy walczy z poważną kontuzją (złamanie nogi). - Jako trener cieszy fakt, że coraz większa liczba zawodników pojawia się na treningach. Są z nami, chcą tworzyć zespół. Niezależnie od tego, czy są 15 czy 16 w kadrze – dodaje.
- Drużyna to jedność. Wygrywamy wszyscy i przegrywamy wszyscy. Tak powinno być do końca. Kolejne zwycięstwa budują atmosferę. W tym tkwi sukces. Jeśli uda się nią zbudować, można zrobić wiele dobrego. Wtedy łatwiej pracuje się w takich warunkach. Patrząc realnie, Oronkę stać na występy w klasie okręgowej. Jest sporo utalentowanej młodzieży, na którą warto stawiać – kończy Grymuła.
Komentarze opinie