
Kasia jechała z Kielc do domu. Nie dojechała – w jej samochód wjechało rozpędzone auto. Zginęła na miejscu, zostawiając męża i dwie córeczki w głębokiej rozpaczy.
Sobota, 7 czerwca, zaczęła się jak wiele innych. Kasia, wraz z mężem i młodszą córką Kają, spędziła spokojny poranek, jedząc wspólnie śniadanie. Planowali zrobić niespodziankę starszej córce, Sarze, która miała wrócić następnego dnia z obozu. Nikt nie spodziewał się, że kilka godzin później ta rodzina zostanie na zawsze rozdarta przez tragedię.
Tego samego dnia, około godziny 17:00, życie Kasi – ukochanej mamy, żony, siostry i przyjaciółki – zostało brutalnie przerwane. Wracała samochodem z Kielc do domu. Do celu brakowało już niewiele. Na drodze ekspresowej S7 natknęła się na korek, spowodowany wcześniejszą kolizją. Jechała prawidłowo, zachowując ostrożność. Nagle w jej auto z dużą prędkością uderzył rozpędzony samochód. Siła zderzenia była tak duża, że mimo natychmiastowej reanimacji Kasi nie udało się uratować. Zmarła na miejscu. Dla jej bliskich świat się zatrzymał.
Kasia była pełną życia, ciepłą i oddaną rodzinie kobietą. Kochała swoje córki ponad wszystko, dbała o ich rozwój i szczęście. Miała plany, marzenia i codzienne drobiazgi, które dawały jej radość. W jednej chwili to wszystko zostało jej odebrane. A razem z nią – ogromna część świata Kai i Sary.
Starsza córka, Sara, wracała z obozu, nie wiedząc jeszcze, co się wydarzyło. Kochająca ciocia odebrała ją z wycieczki, a w domu zamiast mamy czekał psycholog z wiadomością, która złamała jej serce.
Dziś dziewczynki próbują odnaleźć się w nowej, niezwykle trudnej rzeczywistości. Potrzebują stałego wsparcia psychologicznego i terapeutycznego, by móc przepracować żałobę i nauczyć się żyć z tak ogromną stratą. Ważnym elementem ich powrotu do stabilności jest też kontynuowanie tego, co kiedyś sprawiało im radość – Kaja kocha jazdę konną, Sara gra w piłkę nożną. Niestety, ich tata, który został sam, nie jest w stanie zapewnić im tych możliwości.
Zmagając się z ogromnym kredytem i codziennymi obowiązkami, nie ma dziś środków, by spełnić marzenia córek. Ale nie powinien zostać z tym wszystkim sam. W takich chwilach liczy się każda pomoc – by dziewczynki mogły odzyskać choć ułamek dawnego życia i poczuć, że mimo wszystko świat może być jeszcze dobrym miejscem.
Pomóżmy tej rodzinie przejść przez największy kryzys w ich życiu. Wspólnie możemy sprawić, że Kaja i Sara poczują, że nie są same.
Każda, nawet najmniejsza wpłata ma ogromne znaczenie.
Aby pomóc dziewczynkom można wpłacać dobrowolne datki poprzez stronę internetową, na której założona jest zbiórka:
https://www.siepomaga.pl/siostry-barwickie
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie