Reklama

Akcja bohaterskiego żołnierza: Historia konspiracji w Szydłowcu

Na cmentarzu parafialnym przy ul. Kamiennej znajdują się groby Komendantów Armii Krajowej Podobwodu Szydłowiec kpt. Gustawa Krolla ps. "Jan", por. Lesława Dworaka ps. "Boruta" i por. Tadeusza Barszcza ps. "Skrzetuski", "Piorun" – długoletniego prezesa ŚZŻAK Okręg Radom Koło Szydłowiec.

Na grobie kpt. Gustawa Krolla widnieje tabliczka z napisem: "Grób Weterana Walk o Wolność i Niepodległość Polski", którą przekazał Instytut Pamięci Narodowej. Prezes IPN Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu dr Karol Nawrocki, zawiadomił wnioskodawcę tj. ŚZŻAK Okręg Radom Koło Szydłowiec, że grób Gustawa Krolla ur. 8.01.1898 r. żołnierza Wojska Polskiego, uczestnika wojny polsko-bolszewickiej, kampanii wrześniowej, żołnierza ZWZ-AK ps. "Jan", który zmarł 20.01.1982 r. spoczął na cmentarzu parafialnym pw. Św. Zygmunta Króla w Szydłowcu przy ul. Kamiennej, został wpisany do ewidencji grobów weteranów walk o wolność i niepodległość Polski pod numerem ewidencyjnym – 10018.

Należy tu przedstawić jedną z wielu akcji, zorganizowanych przez kpt. Gustawa Krolla "Jana" Komendanta Podobwodu AK Szydłowiec, której celem była ochrona mieszkańców Szydłowca i okolicznych miejscowości, przed represjami okupanta niemieckiego.

Na początku stycznia 1944 r. podjęto decyzję o konieczności zniszczeniu list wywozowych na roboty przymusowe do Niemiec, zniszczeni a akt kontyngentowych oraz zarekwirowania lub zniszczenia urządzeń łącznościowych i wyposażenia, które okupant niemiecki miał w ratuszu w Szydłowcu i gdzie niemiecki Arbeitsamt realizował zadanie ewidencjonowania polskiej siły roboczej i jej maksymalną eksploatację na rzecz III Rzeszy.

Termin wykonania akcji miał ustalić wywiad miejscowej Placówki AK. Z powodu przyspieszenia przez okupanta przygotowań do wywozu na roboty do Niemiec, zwrócono się na początku lutego do komendanta sąsiedniego Podobwodu AK Wolanów por. Edmunda Mickiewicza ps. "Zryw", aby jego żołnierze przeprowadzili akcję w

Szydłowcu, ponieważ żołnierze miejscowej Placówki mogliby zostać zdekonspirowani.

Komendant do przeprowadzenia akcji w trybie natychmiastowym wyznaczył Pierwszy Patrol Dywersyjny, dowodzony przez ppor. Mieczysława Hofmana ps. "Robert". Zima

w lutym była bardzo mroźna i śnieżna, pokrywa śniegu w rejonie Szydłowca dochodziła do metrowej grubości i drogi były trudno przejezdne.

Jedynie sanie konne dawały możliwość szybszego przemieszczania się. Ppor. "Robert" do akcji wyznaczył pięciu żołnierzy, znających teren, ale nie znanych mieszkańcom miasta. W oddziale dowodzonym przez kpr. podch. Tomasza Frenke ps. "Mietek", byli jeszcze:

kpr. podch. Edward Gawdzik ps. Skiba", kpr. Stanisław Stankiewicz ps. "Kozak", kpr. podch. Janusz Myczkowski ps. "Rybak", kpr. podch. Roman Rokiciński ps. "Czart".

Przeprowadzenie akcji wyznaczono w dzień targowy, kiedy do miasta przyjeżdża dużo furmanek i sań konnych oraz w godzinach pracy niemieckiego Arbeitsamtu.

Rozdzielono zadania do wykonania dla poszczególnych żołnierzy. Ustalono, że w czasie trwania akcji, dla zachowania pozorów normalnej pracy w budynku ratusza, osoby cywilne mogą wchodzić, ale nikt do czasu zakończenia akcji nie może opuścić budynku. W  przypadku pojawienia się żandarmów i policjantów, należy ich rozbroić w budynku i zatrzymać, a tylko w przypadku absolutnej konieczności użyć broni. Wiedziano, że użycie broni grozi niemieckim odwetem i represjami na miejscowej ludności. Czas akcji określono na ok. 15 minut i przy zaskoczeniu powinien wystarczyć na wykonanie wszystkich zadań. W odległości ok. 500 metrów od ratusza znajdowały się komisariaty żandarmerii i policji, które nie mogły być zaalarmowane.

Oddział wyruszył na saniach zaprzężonych w parę koni z odległych o kilka kilometrów Jankowic i zajechał pod ratusz w Szydłowcu w dzień targowy ok. godz. 10.

Dzień był z lekkim mrozem, bardzo słoneczny i bezwietrzny. Żołnierze byli

uzbrojeni w broń krótką, jedynie "Kozak" miał MP- niemiecki pistolet maszynowy, bowiem jego zadaniem było pozostania przy saniach i zabezpieczanie akcji.

Udając interesantów weszli do pomieszczeń ratusza, odcięli telefony i zamknąwszy wszystkich urzędników i interesantów w jednym pomieszczeniu, zaczęli wykonywać wyznaczone zadania i ładować dokumenty do worków. Kończąc akcję,  kiedy "Czart" schodził po schodach zobaczył wchodzących dwóch żandarmów, zacisnął mocno dłoń na pistolecie gotując się do walki, ale żandarmi bali się go zatrzymać, przeszli obok niego, weszli do ratusza i zamknęli za sobą drzwi.

Widzieli to pozostali żołnierze i szykowali się już do walki, ale gdy minęło niebezpieczeństwo i żandarmi zamknęli się w jednym z pomieszczeń, zeszli po schodach z zabranymi dokumentami.

Oddział wycofał się saniami konnymi w kierunku na Pawłów, po drodze za miastem przejeżdżając obok niemieckiej radiostacji i chroniących ją żołnierzy, których widzieli

jak opalają się w słońcu i dochodziły do nich ich głosy i śmiech. Przed Pawłowem skręcili w kierunku na Romanów, następnie w Jankowicach zmienili konie i udali się na miejsce zbiórki do lasu łaziskiego na "Młynek" (okolice Chałupek Łaziskich).

Trudną akcję wykonano bardzo sprawnie i tak jak zaplanowano, bez strat własnych i nie było represji niemieckich wobec ludności, co świadczyło o bardzo dobrym przygotowaniu i wyszkoleniu żołnierzy.

Kpr. podch. Tomasza Frenke ps. "Mietek", zginął w maju 1944 r. w walce z żandarmami niemieckimi. Pochowany na cmentarzu w Jesionnej koło Białobrzegów.

Opis akcji na podst.: "Pierwszy Dywersyjny", Roman Rokiciński "Czart".

Jerzy Bąk ŚZŻAK Okręg Radom Koło Szydłowiec

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Szydlowiecki.eu




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do