Reklama

Wola walki o życie nie ustaje

Bartosz Banakiewicz zmaga się z ciężką i nieuleczalną chorobą, jaką jest Rdzeniowy Zanik Mięśni (SMA1). Choć początkowe rokowania lekarzy, kiedy przestał się ruszać nie napawały optymizmem, on dzielnie walczy z przeciwnościami. Woli walki do życia trudno mu odmówić, w czym dzielnie wspierają go najbliżsi.

Historię Bartusia poznaliśmy w marcu 2015 roku, kiedy u chłopca zdiagnozowano SMA, czyli Rdzeniowy Zanik Mięśni. Miał nie dożyć drugich urodzin. Szczęśliwie w grudniu miał szósty jubileusz.

- Od urodzenia jest bardzo wesołym, pełnym radości i uśmiechu chłopcem. Niestety po 3 tygodniach swojego życia przestał się ruszać... Po wielu dniach spędzonych w szpitalu w Lublinie okazało się, że nasz synek jest chory na SMA (rdzeniowy zanik mięśni) - chorobę genetyczną, postępującą, na ten moment nieuleczalną... - opowiada mama chłopca. - Od tamtej pory nasze życie wywróciło się do góry nogami. Rozpoczęła się walka o każdy dzień dla Bartusia, o to, aby choroba spowolniła, dzięki czemu nasz synek doczeka skutecznego leku na SMA.

Paskudna choroba

Dzięki ogromnym wysiłkom lekarzy i bliskich Bartusia, choroba rzeczywiście spowolniła, ale SMA pociąga za sobą inne schorzenia, z którymi trzeba się mierzyć. Ostatnio zdiagnozowano u chłopca osteoporozę.

- W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Lublinie Bartuś przeszedł ważne badanie Densytometrii, które miało pokazać jak bardzo osteoporoza zaatakowała jego kości. Wyniki nie są zadowalające, co spowodowało szereg badań i konieczność wyjazdów do specjalistów. Jestem jednak dobrej myśli, że jest coś co wzmocni kości Bartusia poza intensywną rehabilitacją i nie będzie kolejnych urazów - dodaje.

Do skutku nie doszedł zabieg usunięcia migdałków nosowych oraz pomniejszenie migdałków gardłowych, który Bartuś miał odbyć w szpitalu z Staszowie.

- Niestety zabieg nie doszedł do skutku. Pani doktor nie podjęła się zabiegu z obawy na ogromne ryzyko powikłań. Zostaliśmy odesłani do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Lublinie, gdzie będziemy ustalać nowy termin zabiegu - czytamy na profilu facebookowym Bartka, gdzie na bieżąco informuje o swojej sytuacji.

Sierpień jest dla chłopca i jego rodziców miesiącem nie tylko szerzenia wiedzy o SMA, ale również wizyt i pobytów w szpitalu. 27 sierpnia Bartek będzie przyjmował kolejną dawkę spinrazy - to bardzo kosztowny lek dla cierpiących na zanik mięśni.

Ratunkiem dla niego jest także przeszczep komórek macierzystych.

- Doktor prowadzący Bartusia porównał dzieci z SMA do kwiatków. Komórki macierzyste, które mają być podane synkowi są jak podlanie kwiatka wodą. Jeśli kwiatek nie dostanie wody - więdnie. Podobnie mięśnie Bartusia, a gdy synek dostanie zdrowe komórki, to również jego mięśnie odżyją - mówi pani Iwona.

Oprócz przeszczepu komórek macierzystych Bartusiowi potrzebna jest ciągła, długotrwała i bardzo kosztowna rehabilitacja, dzięki której choroba nie postępuje w takim tempie.

 

Na co zbieramy środki?

Zabiegi, sprzęt i rehabilitacja - wszystko to jest bardzo drogie i przerasta możliwości finansowe rodziców, którzy zrobiliby wszystko dla swojego synka, by ulżyć w codziennym cierpieniu. Dlatego w sieci wciąż trwa zbiórka pieniędzy na rzecz Bartusia. Priorytetem jest przeszczep komórek macierzystych (150 tys. zł) oraz zakup sprzętów rehabilitacyjnych, sprzętu do oddychania oraz aparatury do ratowania życia w nagłych wypadkach. Ogromne pieniądze pochłaniają codzienne środki do pielęgnacji dziecka. Wszyscy, którzy zechcą wesprzeć Bartusia darowizną mogą to uczynić przekazując pieniądze na konto:

Fundacja Dorośli Dzieciom

ul. Staszica 10, 27-200 Starachowice

ING Bank Śląski S.A. o/Starachowice

nr 64 1050 1432 1000 0023 2758 5606

Walkę z potworną chorobą można wspierać poprzez https://pomagam.pl/bartus

 

 

Ewelina Jamka

 

 

fot. archiwum prywatne

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Szydlowiecki.eu




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do