Reklama

Po brawurowej ucieczce z Komendy. Namierzyli go "łowcy cieni"

25/05/2020 12:55

To była jedna z najgłośniejszych, kryminalnych zagadek na przestrzeni ostatnich lat w województwie świętokrzyskim. W ich poszukiwania zaangażowanych było ponad 200 funkcjonariuszy, psy tropiące, a także inne, dostępne wówczas środki. Śledczym do zakończenia układanki, brakowało jeszcze jednego, jakże istotnego elementu. Ten, jak poinformował w poniedziałek (25 maja) Kamil Tokarski, rzecznik prasowy świętokrzyskiego komendanta wojewódzkiego policji, został odnaleziony. Gdzie?

Sprawa błyskawicznie nabrała rozgłosu. Pisały i na bieżąco informowały o niej nie tylko regionalne, ale również ogólnopolskie media. Był rok 2007. 27-letni wówczas mieszkaniec powiatu skarżyskiego odbywał wyrok 3 lat i 5 miesięcy pozbawienia wolności za włamania i był już na końcu swojej kary. Jego pobyt w więzieniu wkrótce miał się przedłużyć o kolejne 4 lata, gdyż na koncie miał jeszcze inne przestępstwa, za które został skazany. O tym, że wyjdzie na wolność zapewne musiał wiedzieć wcześniej. Dlaczego?

W grudniu 2007 r. wspólnie z czterema innymi mężczyznami, mieszkańcami powiatów starachowickiego, skarżyskiego oraz kieleckiego został przetransportowany do Komendy Powiatowej Policji w Skarżysku-Kam. na rozprawę sądową. Z jednostki policji mieli trafić do Sądu, lądując na ławie oskarżonych. Ostatecznie do tego nie doszło. Powód? Przestępcy znajdując w pomieszczaniach dla osób zatrzymanych przepiłowali kraty, wygięli pręty oraz wyważyli okno i zbiegli.

Na masową skalę, rozpoczęto działania mające na celu jak najszybsze zatrzymanie zbiegów. Sprawa dla świętokrzyskiej policji stała się priorytetowa.

Ponad 200 mundurowych

W akcję poszukiwawczą zaangażowanych było wówczas ponad 200 funkcjonariuszy. Na ulicach Skarżyska-Kam., a także drogach wjazdowych ustawiono blokady. Przemieszczające się auta kontrolowano. Stróże prawa przeczesywali okoliczne lasy, zaś do mieszkańców, kilkukrotnie zwracali się o pomoc w ujęciu zbiegów. Prosili również kierowców, by ci nie zabierali do swoich aut osób przypadkowych i zupełnie nieznanych.

Jak blisko 13 lat temu mówił Krzysztof Skorek, ówczesny rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach, mężczyźni najprawdopodobniej nie znali się. Ich znajomość miała dopiero narodzić się w policyjnej celi. Czy ktoś mógł im pomagać w brawurowej ucieczce? W tej sprawie prowadzono wewnętrzne postępowanie, dotyczące zaniedbań poczynionych przez samych policjantów.

Sami zbiegowie, nie nacieszyli się jednak zbyt długo wolnością. Czworo z nich zostało zatrzymanych po kilku dniach. Trafili za kraty. W 2011 r. zostali rozliczeni przez wymiar sprawiedliwości. Już jako oskarżeni usłyszeli wyroki od 4 do 6 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Skazano ich za samouwolnienie się oraz kradzież samochodu.

Piąty na wolności

Na wolności pozostała jeszcze jedna osoba. Mający wówczas 27 lat, mieszkaniec powiatu skarżyskiego, zdołał przechytrzyć wszystkich, ukrył się w lesie, a następnie udało się uciec za granicę. Do czasu. Mężczyzna znalazł się na jednym z czołowych miejsc listy osób poszukiwanych

- Świętokrzyscy kryminalni zajmujący się poszukiwaniami celowymi cały czas deptali mu po piętach. W sprawę zaangażowany był także Interpol oraz Europejska Sieć Współdziałania Poszukiwań Celowych - poinformował nadkom. Kamil Tokarski, obecny rzecznik prasowy świętokrzyskiego komendanta wojewódzkiego policji w Kielcach. Stróże prawa na odnalezienie zbiega potrzebowali ponad 10 lat. W końcu dopięli swego.

Jak ustalili policjanci z zespołu poszukiwań celowych KWP w Kielcach, do stycznia 2020 r. przebywał w wielu krajach Europy. Wielokrotnie zmieniał swój wygląd i unikał kontaktu z policją. - Polski sąd i prokuratury wydały za nim trzy listy gończe oraz europejski nakaz aresztowania. Teraz okazuje się, że kilkukrotnie był w rękach włoskich policjantów, jednak udawało mu się uniknąć zatrzymania, ponieważ posługiwał się nie swoją tożsamością oraz dokumentami – dodaje rzecznik.

Jak zaznaczył nadkom. Tokarski, sprawa poszukiwań była trudna. Z jakiego powodu? - Co chwilę policjanci weryfikowali różne informacje na jego temat oraz miejsca w których mógł przebywać. Ostatecznie sprawa nabrała tempa gdy ustalono, że mężczyzna przebywa na stałe pod Neapolem, we Włoszech. W tym celu nawiązano ścisłą współpracę z włoską policją, a w czerwcu 2019 r. specjalna grupa świętokrzyskich policjantów udała się do San Giuseppe Vesuviano we Włoszech. Potwierdzili oni miejsca w których był obecny i zebrali kolejne ważne informacje na jego temat. Jednak samego poszukiwanego już tam nie było – tłumaczył oficer prasowy.

Do kolejnego przełomu doszło w styczniu 2020 r. - 40-letni już mężczyzna został zatrzymany w miejscowości Tilburg, na terenie Królestwa Niderlandów. Podobnie jak we Włoszech, chciał oszukać policjantów co do swojej tożsamości. Posiadał fałszywe dokumenty oraz samochód w którym prawdopodobnie przemycał papierosy. Przekazany przez polską policję materiał identyfikacyjny nie pozostawił wątpliwości, że holenderscy policjanci mają do czynienia z ukrywającym się od 13 lat poszukiwanym – dodał.

Nie zwalniali tempa

Śledczy nawet na moment nie zamierzali jednak zwalniać tempa. Wiedzieli, że są bardzo blisko upragnionego celu, w postaci zatrzymania. Efekt? Dziś mogą pochwalić się niewątpliwym sukcesem.

- W połowie maja, po przeprowadzeniu procedury ekstradycyjnej 40-latek z powiatu skarżyskiego specjalnym transportem został sprowadzony do Polski. Obecnie przebywa w zakładzie karnym w Warszawie, gdzie oczekuje na proces w sprawie ucieczki ze skarżyskiej komendy. Ta sprawa udowadnia, że policjanci nigdy nie odpuszczają – podkreślał rzecznik Tokarski.

Jeden z antybohaterów tej historii, oczekiwać będzie na wyrok. Do odbycia ma ponad 4 lat pozbawienia wolności oraz sprawę karną o ucieczkę z komendy, za co grożą mu dodatkowe 3 lat więzienia.

Rafał Roman

Fot. Policja Świętokrzyska

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Szydlowiecki.eu




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do