Reklama

Wywiad z Arturem Ludwem, burmistrzem Szydłowca: Co nam dał, a co odebrał koronawirus?

Z Arturem Ludwem, burmistrzem Szydłowca o 2020 roku, epidemii koronawirusa i tym jak gmina Szydłowiec radziła sobie w tak trudnym dla wszystkich czasie, rozmawia Małgorzata Śpiewak.

- Rok 2020 zapisze się w historii głównie pod znakiem epidemii koronawirusa, obostrzeń i całkowitej zmiany naszego dotychczasowego stylu życia. Panie burmistrzu, w jaki sposób sytuacja różnych podmiotów gospodarczych wpłynęła na funkcjonowanie gminy w dobie epidemii?

- Oczywiście pogarszająca się sytuacja wielu podmiotów gospodarczych negatywnie wpłynęła również na finanse gminy Szydłowiec. Odnotowaliśmy spadek wpływów z tytułu podatków i opłat lokalnych, ale mimo wszystko, na miarę naszych możliwości staraliśmy się wesprzeć przedsiębiorców, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej. Łącznie w 2020 r. udzieliliśmy przedsiębiorcom ulg na kwotę 268.252, 83zł. Do każdej sprawy związanej z przedsiębiorcami podchodziliśmy indywidualnie, tak aby jak najrzetelniej rozpatrzyć każdy kierowany przez przedsiębiorców wniosek. Niezależnie czego dotyczył.

- Jak funkcjonował szydłowiecki urząd w czasie lockdownu? Jak urzędnicy odnaleźli się w nowej rzeczywistości?

- Szydłowiec tak jak i pozostałe samorządy szybko musiał dostosować się do dynamicznie zmieniającej się sytuacji. Na początku tak naprawdę nie wiedzieliśmy jaką skalę zachorowań przyniesie Covid-19, ani jak szybko będzie się rozprzestrzeniał. Nie mniej jednak staraliśmy się aby nasi mieszkańcy jak najmniej odczuwali zmianę organizacji pracy w urzędzie. Na bieżąco informowaliśmy o wszystkim mieszkańców, prosiliśmy o załatwianie spraw telefonicznie, elektronicznie i to się sprawdziło. Osobiście nie miałem prawie żadnych uwag co do pracy urzędu. Większość osób podchodziła do tych zmian ze zrozumieniem, a jeśli ktoś miał jakąś ważną sprawę, którą musiał omówić osobiście, to zarówno ja, jak i moi pracownicy, takie osoby przyjmowaliśmy.

W sumie w 2020 r. załatwiliśmy o 477 spraw więcej niż w 2019 roku, a łącznie było ich 4.857. Wszystko to pokazuje skalę zaangażowania wszystkich wydziałów urzędu mimo tak niesprzyjających warunków.

-  Był to czas, który sprzyjał samorządom czy kładł im kłody pod nogi?

- O sprzyjającym czasie w trakcie trwania pandemii oczywiście nie może być mowy. Był to dla samorządów czas zintensyfikowanej pracy i wielu zmian, które musiały zajść, aby nieprzerwanie świadczyć usługi dla naszych mieszkańców. Można powiedzieć, że czas pandemii jest m. in. dla samorządów swojego rodzaju wyzwaniem, bo albo sobie w tej trudnej sytuacji radzisz albo nie. Osobiście uważam, że wyszliśmy z tego wyzwania obronną ręką, bo chociaż mieliśmy dodatkowe wydatki i mniejsze wpływy do budżetu, poradziliśmy sobie finansowo, realizując większość zadań w budżecie. Organizacyjnie też podołaliśmy, ponieważ załatwiliśmy jeszcze więcej spraw niż w 2019 roku kiedy nie było pandemii. Ze zdrowotnego punktu widzenia także się ochroniliśmy. Na szczęście nie było u nas jakiegoś niekontrolowanego wzrostu zachorowań, a ci którzy znaleźli się w potrzebie otrzymywali wsparcie. W naszych jednostkach miały miejsce jedynie pojedyncze przypadki, gdzie ktoś przechodził koronawirusa. Dlatego mimo tak niesprzyjających warunków i tych "kłód pod nogami" staramy się tak pracować, aby te negatywne skutki pandemii były jak najmniej odczuwane dla naszych mieszkańców.

  - Co pana zdaniem odebrał, a co "podarował" nam koronawirus?

- Myślę, że koronawirus odebrał nam swobodę, w pewnym sensie wolność, życie bez ograniczeń, a dał obawę – obawę przede wszystkim o zdrowie, o pracę, o swoich bliskich. Nie mniej jednak z każdej życiowej lekcji należy wyciągnąć naukę i dostosować się do panującej sytuacji. Myślę, że wszyscy pokazaliśmy, że jeśli trzeba poddać się jakimś rygorom to je realizujemy. Oczywiście nie zabrakło przy tych ograniczeniach również absurdów jak np. zamknięcie branży meblowej, podczas gdy handel w innych sklepach mógł się odbywać, zakaz wstępu do lasów, czy np. otworzenie kasyn podczas gdy bankrutuje zamknięta branża gastronomiczna. Cierpimy na tych błędnych decyzjach w zasadzie wszyscy, bo cierpimy jako naród, w którym zachodzą niestety coraz większe podziały.

 

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Szydlowiecki.eu




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do